sobota, 16 lutego 2013

Rozdział 4


Kate

Odważyłam się spojrzeć na jego twarz . Miał piękne zielone oczy, ale widziałam w nich złość, gniew, a także upokorzenie. Przestraszyłam się go . Tak naprawdę nie wiedziałam co może ze mną zrobić. Chciałam uciec  stamtąd, ale kelnerki zabroniły się ruszać wszystkim tym co stali bądź siedzieli przy barze . Spojrzałam na moją lewą rękę skąd czułam przeraźliwy ból . Miałam wbity kawał szkła z jednej ze szklanek blondyna . Krew strasznie szybko leciała . Nie wiedziałam co zrobić . Chłopak wziął moją rękę w swoje. 
-Boli ? -Spytał 
- I to jeszcze jak - Odparłam krzywiąc się . 
-Spróbuję ci wyciągnąć, ale i tak musisz z tym jechać do szpitala bo drobnych kawałków nie wyciągnę. 
-Okej - Odparłam 
  Jego cała uwaga była skupiona na mojej ręce. Dostrzegłam, że już jego oczy nie pokazują gniewu. Spojrzałam w dół na moje nogi. Spodnie były oblane sokami. buty przemoczone i leżały na nich drobinki szkła. Kelnerki zbytnio nie spieszyły się ze sprzątaniem. Gdy już jednak konczyły blondyn zawołał do swojego kolegi 
-Logan pomóż mi. 
-Melduję się do twoich usług . - Odpowiedział chłopak . 
-Weź.. jak masz na imię ? -Spytał mi się . 
-Kate . -Odparłam
-Weź... Kate na ręce i posadź ją na tamtym fotelu . 
   Po czym szatyn wykonał polecenie. Teraz to on spojrzał na moją rękę. 
-Szpital - Odrzekł 
-Na pewno ? - Spytała zapłakana Marika . 
-Tak . Niestety krew leci, a drobinki szkła ma pewni jeszcze w ranie. -Powiedział Logan . 
  Przysłuchiwałam się tego wszystkiego z obojętnością . Chciałam tylko, aby ten ból zniknął. Zostało postanowione, że jadę do szpitala. Zawieść mnie miał blondyn i szatyn . Zapłakaną Marikę do domu miał zawieść chłopak o imieniu Carlos . Blondyn siedział za kierownica a szatyn ze mną styłu .Bałam się . A jeśli to jacyś zbrodnialcy ? Albo jeszcze gorzej ?  Wyrzucałam te myśli daleko . Byłam tylko skupiona na ręce i także przypatrywałam się gdzie mnie zawożą .
-Coś nie tak ? - Spytał szatyn, który bez przerwy się we mnie wpatrywał .
-Nie, wszystko w porządku . Tylko...
-Boisz się nas ? - zauważyłam, że się uśmiecha .
-Nie... Skąd.... No może trochę . -powiedziałam z grymasem na twarzy . Oni się zaczęli śmiać . - Na serio. Nie znam was i nie wiem co mi możecie zrobić i przestańcie się śmiać. - Prawie krzyknęłam .
-No dobra spoko, ale my też nie wiemy czy jesteś nie groźna .
-To po co mi pomagacie ?
- Bo chcemy być uczynni. Proste i uśmiechnij się . Odparł chłopak siedzący obok mnie .
  Wymusiłam uśmiech do szatyna a ten tak samo . Blondyn podjechał pod szpital . Kamień spadł mi z serca. Chciałam do szpitala pójść na własnych nogach, ale mi nie pozwolili. Na szczęście do gabinetu mogłam wejść sama, a chłopacy czekali na mnie przed drzwiami .
-Jak to się stało - Spytał doktor gdy spojrzał na moją dłoń .
-Wpadłam na jednego chłopaka, który miał tacę z napojami w szklankach no i widać . Strasznie boli .  - Odparłam krzywiąc się na ból
-Przemyję ci ranę, zabandażuję i dam leki przeciwbólowe . Ci za drzwiami to twoi koledzy ?
-Można tak powiedzieć . - odparłam, po czym lekarz zrobił tak jak powiedział.

Marika

  Byłam cała roztrzęsiona i zapłakana . Chłopak o imieniu Carlos przytulił mnie po czy zawiózł do mnie do mieszkania . Musiałam najpierw podać mu adres bo bez tego ani rusz . Przez cały czas myślałam o mojej przyjaciółce . Co jest z jej ręką . Czy tamci jej nic nie zrobili . Gdy już się w miarę uspokoiłam usłyszałam pytanie .
-Wszystko w porządku ?
-Tak chyba tak .
-Czemu płakałaś ?
-Boję się o Kate, ale także nie znoszę widoku krwi .
-Wszystko jest w porządku nie martw się .
-Mam nadzieję .
  Gdy podjechaliśmy pod mój dom Carlito wszedł razem ze mną do mieszkania . Rozmawialiśmy dużo i także zrobiliśmy sobie jedzenie .

Logan

  Siedziałem przed tymi drzwiami i myślałem. Myślałem cały czas o tej dziewczynie . Wiem tylko jak ma na imię. Wyda to się głupie, ale.. ta dziewczyna mnie oczarowała . Nie tylko swoim wyglądem, ale także akcentem . Miała taki inny. Tylko skąd ona pochodziła ? Chcę dowiedzieć się o niej więcej .
-Logan . -Zawołał Kendall potrząsając mną.
  -Coś mówiłeś ? - Spytałem
-Opanuj się chłopie . - Złapał się za głowę .
-Ale mówiłeś coś  ?
- Tak, że to przeze mnie ma teraz ranę w ręce .
- Ale to ona wpadła na ciebie .
-Wiem ale czuje jakby to była moja wina .
-To przestań tak myśleć .
  W tej właśnie chwili wyszedł doktor z Kate . Razem z Kendallem wstaliśmy z krzeseł .
- Panowie są kolegami panienki ? -Spytał doktor .
-Można powiedzieć, a co ? - Spytaliśmy
-Trzeba odwieść ją do domu . Dostała silne leki przeciw bólowe i zaczęły już działać .
-Dobrze odwieziemy ją . - Powiedział Kendall
   Wziąłem dziewczynę na ręce i kazałem przyjacielowi wysłać esemesa do Carlosa aby spytał się tej drugiej o adres i przysłał . Już po 5 minutach jechaliśmy w stronę jej domu . Na miejscu Kate wyciągnęła klucze i weszliśmy do środka . Od razu zaniosłem ją do jej sypialni. Położyłem i przykryłem dziewczynę kołdrą na jej łóżku . Zszedłem na dół .
-Trzeba ją zamknąć .
-A masz dodatkowy klucz ?
-Tu leży - Wskazał na drugą parę kluczy Ken .
-Dobra chodź .
  Wyszliśmy z jej domu i zamknąłem mieszkanie na klucz . Schowałem go to kieszeni i Kendall zawiózł mnie do mojego domu . Przez cały czas myślałem o niej .

_____________________________________________________________

Czytam=komentuję 

No i jest kolejny rozdział . Mi się podoba a wam ? Piszcie komentarze . Sorka, że dodałam dopiero dzisiaj, ale wczoraj nie miałam czasu więc wiecie , życie to tylko życie .  Następny rozdział pojawi się jutro lub dopiero za tydzień .
     
            By Logusiowa12

3 komentarze: