niedziela, 10 lutego 2013

Rozdział 3

Kendall

  Obudziły mnie jakieś hałasy . Podniosłem głowę . Na zegarku była 8,54 . Zerwałem się na nogi gdy usłyszałem kolejny hałas . Jakby ktoś coś tłukł . Co tu się kurde dzieję ? Wziąłem gitarę . Zeszedłem powoli na dół . Prawdę mówiąc bałem się kogo tam mogę zobaczyć . Szepty stawały się coraz głośniejsze .
- Cholera !- Już byłem na ostatnim schodku gdy usłyszałem to słowo  .
-Logan zamknij się ! - James się wkurzył ?
-Skąd się tu tak wogule wzieliście i czemu demolujecie mi dom ? - Spytałem zły na nich wchodząc do kuchni i odkładając gitarę .
-Wpadliśmy po ciebie bo nam się nudziło i chcieliśmy cię zabrać na miasto, ale nie odbierałeś telefonu więc przyjechaliśmy do ciebie a ty tu jeszcze sobie spałeś i chcieliśmy zrobić ci śniadanie, ale nasz Idiota Logan zbił szklankę . -Plącząc się pospiesznie wytłumaczył Carlos po czym napił się wody .
- Logan i co z  Carly ? - Spytałem . Nie wiem czy się z nią spotkał czy nie .
- Po ciężkiej rozmowie... Nie jesteśmy już razem . - Powiedział smutno mój przyjaciel .
-Nie martw się . Jest dużo normalniejszych dziewczyn na tym świecie niż Carly. - James pocieszał naszego przyjaciela  .
-Wezmę się w garść . Zobaczycie . - Uśmiech zawitał na jego twarzy .
-Idziemy na miasto ? - Spytał Carlos .
-Ale ja jeszcze nic nie jadłem i nawet nie jestem ubrany .
-To idź na górę a my ci zrobimy śniadanie .
- Tylko wara mi zniszczyć czy podpalić kuchnie .
-Sie wie . -odpowiedzieli chórem
  Szybko ruszyłem na górę i ubrałem się w niebieski t-shirt, czarne rurki i czarne conversy . Byłem ciekaw, ale także bałem się co chłopaki przygotują mi na śniadanie .  Zszedłem na dół i udałem się od razu do kuchni . Tam miałem na talerzu dwa tosty, pomidora i herbatę .
-Nawet, nawet, ale na kucharzy to wy się nie nadajecie.
- Dlatego dobrze, ze jesteśmy ładni - Stwierdził James
-I potrafimy śpiewać i tańczyć .- Dorzucił Carlos
- I , że potrafimy się bawić . - Dokończył Logan
-Chłopak odzyskuję wiarę . - Zaśmialiśmy się wszyscy czterech . -Idziemy ?
- A ty już zjadłeś ? - Nie dowierzali
-Jak gadaliście to tak . Gdzie idziemy ?
-Kręgielnia ?
  Przytaknęliśmy wszyscy. Jechaliśmy dwoma samochodami, Logana i moim . Do kręgielni dotarliśmy po 10 minutach . Na miejscu przebraliśmy obuwie i zajęliśmy dwa tory  o numerach 11 i 12 . Graliśmy drużynowo . Ja z Loganem przeciwko Jamesowi i Carlosowi .

Wcześniej

Kate

  Tak jak się umówiłyśmy, Marika przyjechała po mnie o 10 . Zdecydowałyśmy, najpierw pojedziemy do kręgielni a później do centrum, gdyż rano są zawsze tłumy . Na kręgielni zajęliśmy tor 10 . Marika poszła po picie a ja przypominałam sobie jak się gra .
-I co zaczynamy ? - Spytała mnie moja przyjaciółka .
-Dla zabawy czy na punkty ?
- Dla zabawy .
-To zaczynasz . -Pozwoliłam jej zacząć .
  w Miedzy czasie gdy ta zbijała kręgle zauważyłam że jacyś mężczyźni przypatrują się nam z ciekawością .
-Teraz ty . Zbiłam 7 kręgli . Nie pobijesz mnie . - Powiedziała z satysfakcją .
-Na pewno ?
- Na pewno .
   Wzięłam kulę i mierzyłam jak tu dobrze zbić . Już wzięłam zamach . Na moje nieszczęście upadłam na kolana . Usłyszałam głośny śmiech Mariki . Nie ukrywam sama zaczęłam śmiać się ze swojej niezdarności . Ale nie tylko we dwie się śmiałyśmy . Panowie co grali obok także. Wstałam , spojrzałam na moje rurki czy nie mam dziur, po czym podeszłam do śmiejącej się jeszcze ze mnie przyjaciółki i śmiałyśmy się jeszcze przez chwilę .
-Tylko sobie wstydu narobiłaś - Powiedziała powstrzymując śmiech .
-Wiem . Ale patrz . -Wskazałam na miejsce gdzie powinny stać kręgle . - Za pierwszym razem wszystkie .
-Tak masz szczęście .
-Tak, ale zauważyłaś tych kolesi którzy są przy torach 11 i 12 ? - Spytałam szeptem
-No cały czas się na nas patrzą . A jeden z nich jest taki piękny . - Marika już myślała o chłopaku .
-Który ?
-Ten w granatowej czapce z daszkiem .
-Nawet ładny .
-Oj wiem . mam świetny gust . I pamiętaj  . On jest mój . - Pogroziła mi palcem .
-Będzie twój jak do niego zagadasz .
   Popatrzyła się na niego . Zauważyłam że nadal się śmieją . Z mojej głupoty .
-Dobra to ty pomyśl jak go poderwać a ja pójdę po kolejne napoje .
-Okej , i przynajmniej pouczę się jak cię ograć  - Uśmiechnęła się do mnie .
  Poszłam więc do baru . Poprosiłam sprzedawce o dwie coca-cole . Gdy barman nalewał cole do szklanek ja w tym czasie dostałam esemesa . Jak tego można było sie spodziewać był od operatora . .Odwróciłam się  żeby wziąść napoje i niechcący wylałam napój pewnego pana na jego t-shirt . Usłyszałam że pod nosem zaklął . Przestraszyłam się gdy na mnie spojrzał i...

___________________________________________________________________
Czytam =komentuję

No to mamy kolejny rozdział . Postanowiłam że w wekeendy będę dodawała po kilka rozdziałów . Chce trochę potrzymać was w niepewności . Nie wiem także czy ktoś to czyta i chciałabym zobacyć wasze komentarze .

                           By Logusiowa12

4 komentarze:

  1. Super, ciekawe kim pył ten facet na którego wylała cole xDD Czyżby to był Logan : P? Czekam na następny rozdział : )

    OdpowiedzUsuń
  2. I? I co dalej? Oj przerywać w takim momencie, nieładnie :) Czekam na ciąg dalszy i zapraszam http://big-time-rush-ciri.blog.onet.pl/ Pozdrawiam, Ciri

    OdpowiedzUsuń
  3. Hyhy. Hmm.. ciekawe kto to ten chłopak, prawda Basnati ?( :* ) xD Oj, walcz ,walcz.. Nie, super piszesz. Mama nadzieję, że jak będę miała bloga, to też na niego zajrzysz z czasem. Czekam na następne :)

    OdpowiedzUsuń