sobota, 23 lutego 2013

Rozdział 7

Kate

Wstałam o 8,20 i poszłam do łazienki . Spostrzegłam, że nie mam soczewek . -No trudno, spędzę trochę czasu w okularach . - poszłam z powrotem do pokoju i sięgnęłam po moje oprawki. Zeszłam na dół aby zjeść normalne śniadanie zastanawiając się co też za pomysł przyszedł do głowy Marice aby piec placek. Jednak przypomniałam sobie, że zawsze miała głupie pomysły. Z domu wyszłam o 11, gdyż nie chciało mi się zbytnio szybko iść .
- I znów się spotykamy kotku . - Powiedziałam do rudzielca biorąc go na ręce i przenosząc go za płot sąsiadki . - Baj Baj . - Odpowiedziałam do kotka . -Moja  psychika mnie wykańcza . Po kilku dziesięciu minutach dodarłam do mieszkania Mariki . Otworzyła mi uradowana i od razu zaprowadziła do kuchni .
-Co ci za pomysł przyszedł z plackiem  ? - spytałam
-A tak . To już nie można spędzić trochę czasu z przyjaciółką ? Ładne okularki .
-Można, ale pewnie będziesz chciała kogoś zaprosić co ? - spytałam podejrzliwie .
- No bo ten chłopak Carlos, on jest ładny i taki fajny i....
-Tak możesz go zaprosić - Przerwałam jej bo wiedziałam o co chodzi .
-Dzięki, dzięki . Wielka jesteś . - skakała z radości
-Oj wiem , wiem . - Uśmiechnęłam się do niej po czym wyszła zadzwonić do chłopaka .

Logan

 - Looogan. - Zawołał Carlos
-Słucham cie o tak wczesnej porze . - Odparłem . przecierając zaspane oczy .
-Zbieraj się
-Ale gdzie ?
-Niespodzianka dowcipnisiu .
-Bardzo śmieszne. a ta w ogóle jak wszedłeś do mojego domu ?
-Niespodzianka  ?
- Bardzo śmieszne . Nigdzie nie jadę .
-Będzie tam Kate. - Ocknąłem się .
-A to już co innego .
-Tak pomagam ci . Dalej ubieraj się dochodzi 13 .
-Co... ?  - Spytałem .
-No tak .
-Już idę się ubrać  .

Carlos

Czekałem na Logana dwie minuty, po czym pojechaliśmy do mieszkania Mariki . Weszliśmy do jej domu po cichu aby zrobić im niespodziankę .
-...i myślisz, że z Carlosem to coś więcej ? - rozpoznałem głos Kate .
-No nie wiem. Dla mnie to jak ktoś więcej .
-To mu to powiedz - spojrzeliśmy ukradkiem do kuchni . Brunetka śmiała się i dostała od blondynki ścierką .
- Przyczepiłaś się mnie to ja przyczepie się ciebie. - Uśmiechnęła się złowieszczo . - A ty i Logan ?
-A co ja z nim ?
-No widać,, że ci się podoba i w ogóle .
-Pradę mówiąc nie znam go - Bawiła się ścierką - i wiesz...
   Nie dokończyła bo dostałem od niej jej zabawką  i przewróciłem się i żeby złapać równowagę chwyciłem się Logana, a on upadł razem ze mną na podłogę  . Marika zaczęła się śmiać razem z Kate .
-Nie ładnie tak podsłuchiwać czyjeś rozmowy . - Odparła brunetka .
-Widzisz Logan mówiłem ci, że to tak nie ładnie .
-Sam mi kazałeś .
-Nie tłumaczcię się . Jesteście oby dwaj winni . - Odparła Marika .

Logan

  Miała taki piękny głos . Pochłaniałem każde jej słowo jakby muzykę do, której miałbym śpiewać .Usłyszałbym co ona o mnie myśli gdyby nie Carlos , którego zauważyła . Teraz siedziałem z Carlosem na podłodze.
-Pomóc wam ? -Spytały .
-Chętnie - Odparłem po czym Kate podała mi prawą dłoń gdyż lewą miała jeszcze zabandażowaną .
   Lekko chwyciłem i wiedząc, że nie da rady sama mi pomóc, pomogłem jej . Gdy już stałem na nogach spojrzałem na chwilę w jej piękne niebieskie oczy . Miała okulary, ale to nie przeszkodziło żeby się przyjrzeć  . Szybko puściła moją dłoń i zwiesiła wzrok, jakby się bała...
-Ładne okularki . - On wie kiedy przerwać fajne chwile .
-Dzięki . Niestety muszę nosić
-Na kręgielni ich nie miałaś - Spostrzegłem .
-Od czego są soczewki ?
-Już rozumiem .- zajarzył Carlos . Zaśmialiśmy się wszyscy .
-Ej Marika... - zapytała niepewnie brunetka .
-Słucham cię dziewczynko .
-Ciasto sie powinno mrozić przez 6 godzin czyż nie ?
-A no tak . Sorry chłopaki wieczorem dostaniecie .
-To wieczorem wpadniemy . - Powiedział Carlos . - To może w miedzy czasie się przejdziemy Mariko  ?
-Dla mnie spoko, a oni . - Wskazała na mnie i jej przyjaciółkę  .
-Nie ma sprawy . mogę dotrzymać towarzystwa . - zwróciłem się do Kate i zauważyłem, że nie wie co ma  odpowiedzieć - Jeśli chcesz . - dodałem zmieszany .
-Okej . Jeśli tylko oprowadzisz mnie po L.A . - Uśmiechnęła się .
-To załatwione . Widzimy się u mnie o 19.00 - Powiedziała blond włosa po czym wyszliśmy z jej domu i udaliśmy się w dwie różne strony .

___________________________________________________________

CZYTAM=KOMENTUJĘ

Rozdział 7 wita was :D . Mi się nawet podoba a wam ? Czekam na wasze opinie i czy pisać dalej czy skończyć z tym internetowym światem ? To zależy od was i od waszych opini i od tego czy ktoś to wgl czyta . Na następny zapraszam jutro lub dopiero za tydzień. Pozdrawiam was  .

                           By Logusiowa12 <33333

piątek, 22 lutego 2013

Rozdział 6

Marika

-Wiem , ale przypomniało mi się co było kilka lat wcześnie, jak.....
-Przestań ! -Pierwszy raz usłyszałam w jej głosie wzburzenie.
-Ale..
-Chce zapomnieć !
-Nie uciekniesz od tego.
-Próbuje .
-Nie płacz .
-A sama płaczesz .
-Wiem, ale przestańmy o tym gadać. To nie jest rozmowa na telefon.
-Okej . Cześć
-Papa.
  Rozłączyłam się . Płakałam tak jeszcze przez chwilę siedząc na łóżku.I rozmyślając. We wszystkim się wspierałyśmy. Pierwsze wiedziałyśmy o swoich chłopakach i zauroczeniach....Miałyśmy te same zainteresowania . Znałyśmy swoje tajemnice... Bez naszej zgody próbowaliśmy sobie chłopaków znaleźć, ale i tak była draka z tego ...  A jednak... Oddaliłyśmy się od siebie przez te dwa lata. Żadnych kontaktów . Tyle łez przez nią straciłam, ale nadal uważałam i uważam ją za przyjaciółkę na zawsze... I chciałabym jej teraz troszeczkę pomóc .

Carlos

-James gdzie jest to picie ? -Spytałem
-Nie jestem twoim służącym . -Zawołał z głębi kucchni .
-Jestem twoim gościem i przyjacielem .- stwierdziłem fakt .
- No chwile .
-Nie zbij szklanki tak jak Logan - zaśmiałem się .
-Takim fajtłapom nie jestem - Też się zaśmiał . Przyszedł do pokoju i podał mi picie . - Jak tam Marika ?
-A dobrze a czemu pytasz ? -spojrzałem na niego podejrzliwie .
-Nic, nic . Tylko w tej kręgielni cały czas na nią spoglądałeś i w ogóle ...
-Coś tak podejrzanie mówisz...
-Ale co podejrzenie mówie ? - spytał Logan wchodząc do mieszkania Jamesa, siadając kolo mnie i zabrał mi picie .
-Ej to moje ! - Stwierdziłem drugi fakt .
-Już nie . - odparł śmiejąc się. Dostał ode mnie ręka w głowę i tylko syknął z bólu .
-O czym rozmawialiście - Spytał Kendall .
-O Marice . Carlosowi się bardzo spodobała .
-I co ? - Pokazałem mu język a on mi odwzajemnił .
-Zachowujecie się jak dzieci . - Kendall lubił nas pouczać . - James to nic, że Carlos się zakochał, Bo Logan także .
-Wy lubicie o wszystkim plotkować nie  ? - Logan się zaśmiał .
-Fakt to fakt.
- No tak . - za wibrował mój telefon . - Sorry to Marika .
-A któż by inny ? - zaśmiali się
- A któż by inny ? - zacząłem ich przedrzeźniać . Niestety oberwałem poduszką .
 
     Poszedłem do kuchni aby z spokoju odebrać telefon .
- Słucham  ?
-Hejka Carlos.
-Stało sie coś ?
-Nie... Nic się nie stało, ale mam sprawę... Pomożesz ?
-Zależy w czym ?
-To nie rozmowa na telefon . - w jej głosie wychwyciłem uśmiech /
- Będę niedługo .
-Okej , do zobaczenia .
-Do zobaczenia .
  Nalałem sobie szklankę wody i poszedłem do pokoju gdzie siedziała reszta .Przeprosiłem chłopaków, że muszę tak szybko iść i po drodze wylałem wodę na Logana za to, że wcześniej wypił mi picie . Jego mina była świetna, ale czym prędzej udałem się do samochodu i pojechałem do dziewczyny .

Marika

  Wyczekiwałam Carlosa z niepokojem . Miałam świetny plan, ale nie wiem czy Carlos się na to zgodzi . Co chwilę spoglądałam przez okno czy nie przyjechał . Po kilku nastu minutach zjawił się na mojej werandzie .
-Hej kotek . - Pocałował mnie w policzek . - Jaką masz sprawę ?
-Wchodź - Odparłam .
    Chłopak rozgościł się w moim salonie i wyjaśniłam mu po kolei o co mi chodziło . Słuchał mnie z wielką uwagą i zgodził się na mój plan . Jednak nie byliśmy do końca pewni czy wypali . Już od jutra pragnęliśmy zacząć i zaczęliśmy przygotowania . Wysłałam do Kate krótkiego esemesa Pieczemy jutro placek  ? Po chwili dostałam wiadomość od niej . Okej . u ciebie o 12  ? A tak w ogóle jaki ?   Dostała odpowiedź ode mnie Ze sucharami .   Pożegnałam się Carlosem i postanowiłam się trochę zrelaksować . Przecież jutro czekał mnie pracowity dzień . 

__________________________________________________________________

CZYTAM=KOMENTUJĘ 

Rozdział 6 wita :D Mi się nawet podoba a wam ? Czekam na wasze opinie . Zapraszam serdecznie na blog który jest świetne jak dla mnie i czeka na rozgłos - http://this-wall-we-built-together.blogspot.com/2013/02/rozdzia-7.html  . Jaki plan ma Marika ? To się okaże niedługo . Zapraszam może jutro albo za tydzień na następny .

                 
BY 12


niedziela, 17 lutego 2013

Rozdział 5

James

  No pięknie . Musiałem zaprowadzić samochód jednej z dziewczyn pod jej dom i jeszcze wrócić pod kręgielnie po samochód Logana . Droga była daleka, ale nie spieszyło mi się za bardzo . Szedłem chodnikiem podziwiając Los Angeles. Nigdy sobie nie robiłem takich wędrówek po mieście . Co jakiś czas jakaś fanka prosiła mnie o autograf. Zauważyłem także dziewczynę siedzącą na ławce . Chyba płakała . Podszedłem bliżej ławki i usiadłem obok niej .
-Coś się stało ? - Spytałem podając jej chusteczkę .
-N..i..e. N..i..c się nie stało . - Spojrzała się na mnie .
- Na pewno ? To dlaczego płaczesz ? - Dążyłem dalej .
- Chłopak mnie zostawił . Dla innej . - Rozpłakała się na nowo .
-Nie płacz - Przytuliłem ją - Nie jest po prostu ciebie wart .
-No nie wiem . Byliśmy ze sobą prawie dwa lata . Cały czas mówił, że mnie kocha i będzie o mnie walczył .  - Spojrzała na mnie.
-Będzie dobrze. Musisz tylko uwierzyć w siebie .
-Masz racje . Jeden dupek mi życia nie zniszczy .
-Jak masz na imię ? - Spytałem
-Jesse  . A ty ?
-James . A mogę no wiesz ... prosić o twój numer ?
-Dobrze . -Uśmiechnęła się .
  Podałem jej swój telefon . Wstukała cyfry i obiecałem, że napisze do niej jutro . Odszedłem po samochód. Była późna pora więc wystukałem esemesa do Logana, aby się nie martwił o samochód. Odstawie mu go jutro . Pojechałem do domu mając w głowie cały czas Jesse .

Kate

 Poczułam potworny ból w lewej dłoni . Otworzyłam oczy . Na dworze było już ciemno, a ja byłam w moim łóżku ubrana w normalne ciuchy . -Co ja robiłam ? - Spytałam sama siebie . Zaświeciłam lampkę nocną i spojrzałam na zegarek . była 23,42 . Zdziwiłam się . Spojrzałam jeszcze raz na dłoń . Była zabandażowana . - Co się dzisiaj działo ? - Wstałam z łóżka i zeszłam na dół do kuchni . Na blacie leżało opakowanie tabletek . Wzięłam je do ręki i przeczytałam do czego one są . -Przeciw bólowe . Ani mi się śni ! . - Rzuciłam nimi tam gdzie leżały. Sięgnęłam do lodówki po butelkę wody aby ugasić pragnienie . Chciałam przypomnieć sobie co się wydarzyło. Byłam na kręgielni z Mariką . Wywaliłam się, wpadłam na jakiegoś chłopaka zawiózł mnie do szpitala z przyjacielem . -  Bingo . - Powiedziałam sama do siebie . Tylko co było dalej ? - A jeśli... ? - Przeraziłam się i szybko wyrzuciłam tą myśl daleko . Ręka strasznie bolała, ale bałam się, że stanie się to co sprzed kilku lat . - Jedna mi chyba nie zaszkodzi . - Wzięłam jeszcze raz opakowanie i zażyłam tabletkę . Sprawdziłam czy drzwi wejściowe są zamknięte . Zdziwiłam się gdyż nie były otwarte . Poszłam na górę. Przebrałam się w piżamę i położyłam się na łóżko . Lek zaczął działać więc bez wielkiego wysiłku zasnęłam .

Logan

  Zadzwonił telefon . Zdziwiłem się, gdyż to nie był mój . Przykryłem twarz poduszką, ale ten telefon się wydzierał . Wstałem i spojrzałem. No tak telefon Kate. Spojrzałem na wyświetlacz . Dzwoniła Marika .Teraz to się przestraszyłem . Bo co ona może o mnie pomyśleć. Jestem u nie albo ukradłem jej telefon.  - Raz kozia śmierć .
-Halo .
- Kate ?
-Nie, Logan . Kate zostawiła telefon w samochodzie wiec wziąłem go, aby jej później oddać.
-No okej spoko . Ale teraz nie wiem czy coś się jej nie stało . -Zaczęła histeryzować .
- Nie płacz . Pojadę do niej . Jakby nie otwierała to mam klucz. - Po co jej to mówiłem . Teraz na pewno uzna, że jestem psycholem .
-O...kej, ale jak tak to ma do mnie zadzwonić dobrze ? - Czyżby groziła mi palcem przez telefon ? 
- Dobrze . Rozłączyłem się . Jaki ze mnie idiota . Strzeliłem sobie face plama - Przecież ten dureń James mi samochodu nie odstawił . Wziąłem mój telefon do ręki i wystukałem esemesa do Kendalla : Za 10 minut u mnie pod domem ze sprawnym samochodem bez wymigiwań . Wstałem i ubrałem się. Zszedłem do kuchni aby coś na szybko zjeść i czekałem na Kendalla .Gdy ten już raczył się zjawić zawiózł mnie do Kate .
-Wchodzisz czy dzwonisz ? - Spytał
-Jestem głupi i wchodzę . Dzięki. że zadajesz głupie pytania . - Odparłem
-No dobra nie denerwuj się .
   Zadzwoniłem do drzwi i czekaliśmy gdzieś z jedną minute aż drzwi nam nie otworzyła Kate .
-Tak ? -Spytała .
-Chcieliśmy zobaczyć jak się czujesz i chciałem ci oddać telefon . - Wytłumaczyłem
-Dzięki . Szukałam go . Wejdźcie . - Odparła . Długo nas nie trzeba było zapraszać .Usiedliśmy w salonie na kanapie. -Napijecie się czegoś ? -Spytała
-Ja nie chce, a ty Logan ?
- Ja też nie.
-Przepraszam cie za tą rękę...
- Nie przepraszaj . To moja wina, ja na ciebie wpadłam . - Przerwała mu w pół zdania
-Ale czuje że to moja wina.
   Miała taki piękny melodyjny głos . I dzisiaj także . Z Kendziem sprzeczali sie kto jest winny . Nie wnikałem tylko przypatrywałem się jej i słuchałem jej głosu . Gdy nagle ucichł .
-Jak ręka ? - Spytałem. Kendall uderzył mnie w ramie . Syknąłem z Bólu .
-Sorry za Logana, ale czasem wyłącza mu się mózg.
- Nie dobra. Nic się nie stało - Uśmiechnęła się . - Jeszcze boli, ale to nic . Wytrzymam .
-Marika prosiła abyś do niej zadzwoniła jak będziesz mogła.
-Taaak . Nie wiem czemu, ale przejęła się twoją raną w dłoni jakby to było coś poważnego. - Powiedział Kendall .
-Zapytam jej się.
-To my już idziemy . Mamy dzisiaj pracowity dzień. -Odparłem
-Jak musicie . To do zobaczenia . -Powiedziała niepewnie
-Do zobaczenia - Odparliśmy we dwóch .

Kate

   Zamknęłam za nimi drzwi . Wzięłam telefon i wystukałam numer Mariki
-Halo ?
-Hej . Miałam zadzwonić .
-Cześć . nic ci nie zrobili ?
- Nieeee . Chyba nie .
-Nie strasz mnie .
-Ale sama nie jestem pewna czy jak byłam wczoraj na tych lekach .
-Jakich lekach ?
-Przeciwbólowych
-Okej spoko .
-A czemu tak wczoraj płakałaś ? Przecież to małe skaleczenie .
-Wiem , ale przypomniało mi się co było kilka lat wcześnie, jak.....

_________________________________________________________________

Czytam=Komentuję

Jest rozdział 5 . Mi się podoba a wam ? Kolejny za tydzień . Ciekawe co stało się kilka lat wcześniej w życiu Kate. Aby się dowiedzieć to musicie niestety czytać . Chciałabym uzyskać wasze opinie czy nadal mam pisać czy nie  ? To zależy od was .
 
        By Logusiowa12

sobota, 16 lutego 2013

Rozdział 4


Kate

Odważyłam się spojrzeć na jego twarz . Miał piękne zielone oczy, ale widziałam w nich złość, gniew, a także upokorzenie. Przestraszyłam się go . Tak naprawdę nie wiedziałam co może ze mną zrobić. Chciałam uciec  stamtąd, ale kelnerki zabroniły się ruszać wszystkim tym co stali bądź siedzieli przy barze . Spojrzałam na moją lewą rękę skąd czułam przeraźliwy ból . Miałam wbity kawał szkła z jednej ze szklanek blondyna . Krew strasznie szybko leciała . Nie wiedziałam co zrobić . Chłopak wziął moją rękę w swoje. 
-Boli ? -Spytał 
- I to jeszcze jak - Odparłam krzywiąc się . 
-Spróbuję ci wyciągnąć, ale i tak musisz z tym jechać do szpitala bo drobnych kawałków nie wyciągnę. 
-Okej - Odparłam 
  Jego cała uwaga była skupiona na mojej ręce. Dostrzegłam, że już jego oczy nie pokazują gniewu. Spojrzałam w dół na moje nogi. Spodnie były oblane sokami. buty przemoczone i leżały na nich drobinki szkła. Kelnerki zbytnio nie spieszyły się ze sprzątaniem. Gdy już jednak konczyły blondyn zawołał do swojego kolegi 
-Logan pomóż mi. 
-Melduję się do twoich usług . - Odpowiedział chłopak . 
-Weź.. jak masz na imię ? -Spytał mi się . 
-Kate . -Odparłam
-Weź... Kate na ręce i posadź ją na tamtym fotelu . 
   Po czym szatyn wykonał polecenie. Teraz to on spojrzał na moją rękę. 
-Szpital - Odrzekł 
-Na pewno ? - Spytała zapłakana Marika . 
-Tak . Niestety krew leci, a drobinki szkła ma pewni jeszcze w ranie. -Powiedział Logan . 
  Przysłuchiwałam się tego wszystkiego z obojętnością . Chciałam tylko, aby ten ból zniknął. Zostało postanowione, że jadę do szpitala. Zawieść mnie miał blondyn i szatyn . Zapłakaną Marikę do domu miał zawieść chłopak o imieniu Carlos . Blondyn siedział za kierownica a szatyn ze mną styłu .Bałam się . A jeśli to jacyś zbrodnialcy ? Albo jeszcze gorzej ?  Wyrzucałam te myśli daleko . Byłam tylko skupiona na ręce i także przypatrywałam się gdzie mnie zawożą .
-Coś nie tak ? - Spytał szatyn, który bez przerwy się we mnie wpatrywał .
-Nie, wszystko w porządku . Tylko...
-Boisz się nas ? - zauważyłam, że się uśmiecha .
-Nie... Skąd.... No może trochę . -powiedziałam z grymasem na twarzy . Oni się zaczęli śmiać . - Na serio. Nie znam was i nie wiem co mi możecie zrobić i przestańcie się śmiać. - Prawie krzyknęłam .
-No dobra spoko, ale my też nie wiemy czy jesteś nie groźna .
-To po co mi pomagacie ?
- Bo chcemy być uczynni. Proste i uśmiechnij się . Odparł chłopak siedzący obok mnie .
  Wymusiłam uśmiech do szatyna a ten tak samo . Blondyn podjechał pod szpital . Kamień spadł mi z serca. Chciałam do szpitala pójść na własnych nogach, ale mi nie pozwolili. Na szczęście do gabinetu mogłam wejść sama, a chłopacy czekali na mnie przed drzwiami .
-Jak to się stało - Spytał doktor gdy spojrzał na moją dłoń .
-Wpadłam na jednego chłopaka, który miał tacę z napojami w szklankach no i widać . Strasznie boli .  - Odparłam krzywiąc się na ból
-Przemyję ci ranę, zabandażuję i dam leki przeciwbólowe . Ci za drzwiami to twoi koledzy ?
-Można tak powiedzieć . - odparłam, po czym lekarz zrobił tak jak powiedział.

Marika

  Byłam cała roztrzęsiona i zapłakana . Chłopak o imieniu Carlos przytulił mnie po czy zawiózł do mnie do mieszkania . Musiałam najpierw podać mu adres bo bez tego ani rusz . Przez cały czas myślałam o mojej przyjaciółce . Co jest z jej ręką . Czy tamci jej nic nie zrobili . Gdy już się w miarę uspokoiłam usłyszałam pytanie .
-Wszystko w porządku ?
-Tak chyba tak .
-Czemu płakałaś ?
-Boję się o Kate, ale także nie znoszę widoku krwi .
-Wszystko jest w porządku nie martw się .
-Mam nadzieję .
  Gdy podjechaliśmy pod mój dom Carlito wszedł razem ze mną do mieszkania . Rozmawialiśmy dużo i także zrobiliśmy sobie jedzenie .

Logan

  Siedziałem przed tymi drzwiami i myślałem. Myślałem cały czas o tej dziewczynie . Wiem tylko jak ma na imię. Wyda to się głupie, ale.. ta dziewczyna mnie oczarowała . Nie tylko swoim wyglądem, ale także akcentem . Miała taki inny. Tylko skąd ona pochodziła ? Chcę dowiedzieć się o niej więcej .
-Logan . -Zawołał Kendall potrząsając mną.
  -Coś mówiłeś ? - Spytałem
-Opanuj się chłopie . - Złapał się za głowę .
-Ale mówiłeś coś  ?
- Tak, że to przeze mnie ma teraz ranę w ręce .
- Ale to ona wpadła na ciebie .
-Wiem ale czuje jakby to była moja wina .
-To przestań tak myśleć .
  W tej właśnie chwili wyszedł doktor z Kate . Razem z Kendallem wstaliśmy z krzeseł .
- Panowie są kolegami panienki ? -Spytał doktor .
-Można powiedzieć, a co ? - Spytaliśmy
-Trzeba odwieść ją do domu . Dostała silne leki przeciw bólowe i zaczęły już działać .
-Dobrze odwieziemy ją . - Powiedział Kendall
   Wziąłem dziewczynę na ręce i kazałem przyjacielowi wysłać esemesa do Carlosa aby spytał się tej drugiej o adres i przysłał . Już po 5 minutach jechaliśmy w stronę jej domu . Na miejscu Kate wyciągnęła klucze i weszliśmy do środka . Od razu zaniosłem ją do jej sypialni. Położyłem i przykryłem dziewczynę kołdrą na jej łóżku . Zszedłem na dół .
-Trzeba ją zamknąć .
-A masz dodatkowy klucz ?
-Tu leży - Wskazał na drugą parę kluczy Ken .
-Dobra chodź .
  Wyszliśmy z jej domu i zamknąłem mieszkanie na klucz . Schowałem go to kieszeni i Kendall zawiózł mnie do mojego domu . Przez cały czas myślałem o niej .

_____________________________________________________________

Czytam=komentuję 

No i jest kolejny rozdział . Mi się podoba a wam ? Piszcie komentarze . Sorka, że dodałam dopiero dzisiaj, ale wczoraj nie miałam czasu więc wiecie , życie to tylko życie .  Następny rozdział pojawi się jutro lub dopiero za tydzień .
     
            By Logusiowa12

niedziela, 10 lutego 2013

Rozdział 3

Kendall

  Obudziły mnie jakieś hałasy . Podniosłem głowę . Na zegarku była 8,54 . Zerwałem się na nogi gdy usłyszałem kolejny hałas . Jakby ktoś coś tłukł . Co tu się kurde dzieję ? Wziąłem gitarę . Zeszedłem powoli na dół . Prawdę mówiąc bałem się kogo tam mogę zobaczyć . Szepty stawały się coraz głośniejsze .
- Cholera !- Już byłem na ostatnim schodku gdy usłyszałem to słowo  .
-Logan zamknij się ! - James się wkurzył ?
-Skąd się tu tak wogule wzieliście i czemu demolujecie mi dom ? - Spytałem zły na nich wchodząc do kuchni i odkładając gitarę .
-Wpadliśmy po ciebie bo nam się nudziło i chcieliśmy cię zabrać na miasto, ale nie odbierałeś telefonu więc przyjechaliśmy do ciebie a ty tu jeszcze sobie spałeś i chcieliśmy zrobić ci śniadanie, ale nasz Idiota Logan zbił szklankę . -Plącząc się pospiesznie wytłumaczył Carlos po czym napił się wody .
- Logan i co z  Carly ? - Spytałem . Nie wiem czy się z nią spotkał czy nie .
- Po ciężkiej rozmowie... Nie jesteśmy już razem . - Powiedział smutno mój przyjaciel .
-Nie martw się . Jest dużo normalniejszych dziewczyn na tym świecie niż Carly. - James pocieszał naszego przyjaciela  .
-Wezmę się w garść . Zobaczycie . - Uśmiech zawitał na jego twarzy .
-Idziemy na miasto ? - Spytał Carlos .
-Ale ja jeszcze nic nie jadłem i nawet nie jestem ubrany .
-To idź na górę a my ci zrobimy śniadanie .
- Tylko wara mi zniszczyć czy podpalić kuchnie .
-Sie wie . -odpowiedzieli chórem
  Szybko ruszyłem na górę i ubrałem się w niebieski t-shirt, czarne rurki i czarne conversy . Byłem ciekaw, ale także bałem się co chłopaki przygotują mi na śniadanie .  Zszedłem na dół i udałem się od razu do kuchni . Tam miałem na talerzu dwa tosty, pomidora i herbatę .
-Nawet, nawet, ale na kucharzy to wy się nie nadajecie.
- Dlatego dobrze, ze jesteśmy ładni - Stwierdził James
-I potrafimy śpiewać i tańczyć .- Dorzucił Carlos
- I , że potrafimy się bawić . - Dokończył Logan
-Chłopak odzyskuję wiarę . - Zaśmialiśmy się wszyscy czterech . -Idziemy ?
- A ty już zjadłeś ? - Nie dowierzali
-Jak gadaliście to tak . Gdzie idziemy ?
-Kręgielnia ?
  Przytaknęliśmy wszyscy. Jechaliśmy dwoma samochodami, Logana i moim . Do kręgielni dotarliśmy po 10 minutach . Na miejscu przebraliśmy obuwie i zajęliśmy dwa tory  o numerach 11 i 12 . Graliśmy drużynowo . Ja z Loganem przeciwko Jamesowi i Carlosowi .

Wcześniej

Kate

  Tak jak się umówiłyśmy, Marika przyjechała po mnie o 10 . Zdecydowałyśmy, najpierw pojedziemy do kręgielni a później do centrum, gdyż rano są zawsze tłumy . Na kręgielni zajęliśmy tor 10 . Marika poszła po picie a ja przypominałam sobie jak się gra .
-I co zaczynamy ? - Spytała mnie moja przyjaciółka .
-Dla zabawy czy na punkty ?
- Dla zabawy .
-To zaczynasz . -Pozwoliłam jej zacząć .
  w Miedzy czasie gdy ta zbijała kręgle zauważyłam że jacyś mężczyźni przypatrują się nam z ciekawością .
-Teraz ty . Zbiłam 7 kręgli . Nie pobijesz mnie . - Powiedziała z satysfakcją .
-Na pewno ?
- Na pewno .
   Wzięłam kulę i mierzyłam jak tu dobrze zbić . Już wzięłam zamach . Na moje nieszczęście upadłam na kolana . Usłyszałam głośny śmiech Mariki . Nie ukrywam sama zaczęłam śmiać się ze swojej niezdarności . Ale nie tylko we dwie się śmiałyśmy . Panowie co grali obok także. Wstałam , spojrzałam na moje rurki czy nie mam dziur, po czym podeszłam do śmiejącej się jeszcze ze mnie przyjaciółki i śmiałyśmy się jeszcze przez chwilę .
-Tylko sobie wstydu narobiłaś - Powiedziała powstrzymując śmiech .
-Wiem . Ale patrz . -Wskazałam na miejsce gdzie powinny stać kręgle . - Za pierwszym razem wszystkie .
-Tak masz szczęście .
-Tak, ale zauważyłaś tych kolesi którzy są przy torach 11 i 12 ? - Spytałam szeptem
-No cały czas się na nas patrzą . A jeden z nich jest taki piękny . - Marika już myślała o chłopaku .
-Który ?
-Ten w granatowej czapce z daszkiem .
-Nawet ładny .
-Oj wiem . mam świetny gust . I pamiętaj  . On jest mój . - Pogroziła mi palcem .
-Będzie twój jak do niego zagadasz .
   Popatrzyła się na niego . Zauważyłam że nadal się śmieją . Z mojej głupoty .
-Dobra to ty pomyśl jak go poderwać a ja pójdę po kolejne napoje .
-Okej , i przynajmniej pouczę się jak cię ograć  - Uśmiechnęła się do mnie .
  Poszłam więc do baru . Poprosiłam sprzedawce o dwie coca-cole . Gdy barman nalewał cole do szklanek ja w tym czasie dostałam esemesa . Jak tego można było sie spodziewać był od operatora . .Odwróciłam się  żeby wziąść napoje i niechcący wylałam napój pewnego pana na jego t-shirt . Usłyszałam że pod nosem zaklął . Przestraszyłam się gdy na mnie spojrzał i...

___________________________________________________________________
Czytam =komentuję

No to mamy kolejny rozdział . Postanowiłam że w wekeendy będę dodawała po kilka rozdziałów . Chce trochę potrzymać was w niepewności . Nie wiem także czy ktoś to czyta i chciałabym zobacyć wasze komentarze .

                           By Logusiowa12

sobota, 9 lutego 2013

Rozdział 2

Komentować mogą nawet anonimowi !
________________________________________________________________________

Kate

Obudziłam się wcześnie rano . Spojrzałam na zegarek i była 6,21 .  Nie mogła już zasnąć więc wstałam i ubrałam się . Ogarnęłam włosy i zeszłam   na dół aby zrobić sobie coś do jedzenia . Zaparzyłam sobie herbatę i zrobiłam sobie tosty . Z jedzeniem usiadłam sobie przed telewizorem i przełączyłam na 4Fun TV . Leciała piosenka zespołu Little Mix . Nawet mogła być , ale barzej skupiałam się na jedzeniu . Już byłam w połowie śniadania gdy na ekranie pojawiła się piosenka Big Time Rush -Windows Down . Spodobała mi się . Miała fajny rytm i słowa .
   Po skończonym śniadaniu i umyciu naczyń postanowiłam przejść się i zobaczyć okolicę . Gdy wyszłam i zamknęłam drzwi dostrzegłam kota na mojej werandzie . Prawdę mówiąc wystraszyłam się go .
-Skąd się wziąłeś kotku ? -Powiedziałam do niego po czym wzięłam go na ręce i zaczęłam głaskać .
-Ooo . Widzę że Sally znalazła już nową znajomość . . - Powiedziała kobieta gdzieś tak po trzydziestce .
-To pani kot  ? - Spytałam .
- Tak . Mogłabyś mi go podać ?
- Ależ oczywiście . - Podeszłam do płotu i podałam zwierze sąsiadce .
- Jak masz na imię panienko ?
-Kate . - Odparłam
-Dobrze nie zawracam ci głowy . Pewnie gdzieś szłaś .
- Chciałam się przejść . W Los Angeles jestem pierwszy raz .
- A więc do zobaczenia .
- Do zobaczenia . - Odparłam . Jakaś dziwna ta kobieta. Pomyślałam i poszłam się przejść .

Marika

   Szłam parkową uliczką . Tak bez sensu . Nie miałam po prostu co robić . Rzuciłam nie dawno chłopaka, który mnie zdradzał. Nie wiem nawet po co ze mną był . Nadal do mnie pisał i wydzwaniał, że mnie kocha i  abym do niego wróciła .Brzydzę się nim . Mówiłam sobie cały czas gdy mój telefon za wibrował .   Spojrzałam kolejny raz na telefon. Dostałam esemesa znowu od mojego eks . Już chciałam rzucić telefonem gdzie się da, gdy nagle zobaczyłam ją. Mam zwidy czy co ? . Ale nie . To naprawdę ona. Szła tak samo uliczka jak ja. Moja stara przyjaciółka z zerówki. Z którą przyjaźniłam się od tamtego czasu przez cały czas . To sobie się tylko żaliłyśmy i robiłyśmy głupie rzeczy .  Podeszłam do niej energicznym krokiem. Stanęłam na przeciwko niej  .
-Ka..-Nagle zasłoniła mi twarz gdy chciałam powiedzieć jej imię .
-Cichoo. Chodź ze mną - Szybko powiedziała i pociągnęła mnie za rękę .
-Ale gdzie ? - Przestraszyłam się jej .
- Opowiem ci wszystko ale chodź ze mną do mojego mieszkania ,
- Dobra, ale zwolnij kroku, bo się wywalę .
   Puściła moją rękę i podążyłam za nią. Nie wiem, ale wydaję mi się, że moja przyjaciółka się zmieniła. Czy jak teraz się spotkałyśmy to znowu nam tak będzie odwalać jak sprzed kilku laty ? Nie wiem , Może . Po kilku nastu minutach przekraczałyśmy furtkę, która prowadziła do jej domu .
- Tu mieszkasz ? - Spytałam ją gdy ta szukała kluczy w kieszeniach .
- Tak . wprowadziłam się wczoraj .
  Otworzyła drzwi i weszłyśmy do mieszkania .
-Chcesz coś do picia ? - Spytała . Zawsze była gościnna w porównaniu do mnie .
- Nie . Na razie nie chce nic . Powiedz mi raczej o co chodzi z twoim zachowaniem .
  Wahała się . Widziałam to . Znałam ją zbyt dobrze .
 -Co się stało ? Czemu tamtego dnia nie było cie w szkole i znikłaś  ? - Dopytywałam cały czas . - Jak coś ci leży na sercu to powiedz mi .
  Po chwili wahania przełamała się .Powiedziała mi co się tamtego dnia wydarzyło i co ją skłoniło do zniknięcia . Ja też powiedziałam jej, co się wydarzyło . Co przeżywali wszyscy ludzie, którzy ją znali . Oby dwie się popłakałyśmy. Nie widziałyśmy się  prawie 2 lata  . Gdy się uspokoiłyśmy już w miarę i zaczęłyśmy przypominać sobie nawzajem nasze wszystkie głupoty przy czym śmiałyśmy się jak głupie . Dużo ich było i nawet nie zwróciłyśmy uwagi na późną już porę .
- Ja już będę iść - Odparłam szybko .
- Spoko  . A może jutro wypad do centrum lub kręgielni ?
-Tu i tu ? - Zaśmiałyśmy się równocześnie .
- Okej . to do jutra .
- Wpadnę po ciebie o 10 okej ?
- Dobra . Ja i tak nie mam samochodu i ty znasz bardziej L,A . Cześć .
- Papa.

________________________________________________________________________

Czytam=Komentuję

Gdyby ktoś chciał wiedzieć jak wyglądają moje bohaterki to proszę ;
Kate - link 
Marika - link

Nawet nie wiedziałam że tak szybko dodam rozdział . Sorka że nie ma nic z punktu widzenia chłopaków, ale wtedy rozdział wydałby mi się za długi .  Mam nadzieję, że się podoba . Następna notka pojawi się jutro , w pon lub za tydzień zależy jak sie wyrobie i czy ludzie będą to wgl czytać

                            By Logusiowa12

piątek, 8 lutego 2013

Rozdział 1


Kate 

-Piękny jest ten dom . - odparłam oglądając kuchnię i salon . - Naprawdę mogę tu tak szybko się wprowadzić ? - Nie dowierzałam że taki dom może być aż tak tani .
-Tak . Dom mi już jest nie potrzebny, mieszkam teraz u córki i stoi tu taki pusty . - powiedział staruszek .
-Nie zabiera pan tych wszystkich błyskotek ? Pewnie są bardzo drogocenne .
-Należały do mojej zmarłej żony.. Mi one są wogule nie potrzebne , a w kartonach ich nie będę przecież trzymać - Miał rację , po co coś mieć żeby to tylko w kartonie przeleżało .
- Dziękuję . - Ucieszyłam się gdyż nie musiałam wtedy ozdabiać i wydawać dużo kasy .- Pieniądze postaram się przesłać w ciągu tygodnia .
- Dobrze. Ja już będę iść . Widzę , że jesteś zmęczona i chciałabyś odpocząć .
- Racja . Niedawno przyjechałam do Los Angeles .
- Czyli nie znasz go wogulę ?
- Nie . - powiedziałam uśmiechając się .
- Mam nadzieję , że sobie poradzisz i zajmiesz się tym domem . Dobranoc .
- Napewno , Dobranoc .
    Zamknęłam drzwi za mężczyzną i udałam się na górę zobaczyć sypialnie . Piękne i duże . W całym domu dwie łazienki , czego od razu z jednej skorzystałam . Wzięłam prysznic po czym ułożyłam się wygodnie w łóżku. Jeszcze przez chwilę zadawałam sobie pytanie  Czy ja sobie tutaj poradzę ?  Nie zdążywszy odpowiedzieć sobie na to pytanie zasnęłam.

 Logan 

  Siedziałem w garderobie myśląc nad sensem mojego życia kiedy to nieoczekiwanie wpadł Kendall .
- Za 10 min koncert . - odparł uśmiechając się . - Co ci  ?
-Carly . -Odparłem . cały czas od kąd z nią byłem caly czas były kłótnie między nami .
- Co znowu się stało ?  - nie dowierzał mój przyjaciel .
- Nie moja wina , że cały czas musi zaczynać kłótnię o najdrobniejszy szczegół .
- To zerwij z nią .
 - Co ? - Nie dowierzałem , że powiedział to tak prosto z mostu
- Nie układa się wam . ty chodzisz przez to nadąsany . Są jeszcze inne dziewczyny na tym świecie .
-Może .
- Nie może tylko napewno . Za dwie minuty koncert chodź . Jutro do niej zadzwonisz i z nią  zerwiesz .
- Przez telefon ? Mam wyjść na idiotę ?
- Taaa . Najlepiej będzie jak się z nią umówisz .
- Lepiej - Rumieniec wskoczył na moją twarz .
- Idziecie ? - Carlos wparował niczym wicher .
- Tak . - Odparliśmy we dwóch jednocześnie .  
-Stawiasz picie - jak najszybciej odparłem aby Ken mnie nie wyprzedził .
-Dobra pogadamy później .
   We trojkę dołączyliśmy do Jamesa , który niecierpliwie na nas czekał . Koncert trwał w najlepsze . Po zaśpiewaniu wszystkich piosenek udaliśmy sie do garderoby i pojechaliśmy do swoich domów .

_________________________________________________________________________________

Czytam = Komentuje

Pierwszy rozdział . Początki u mnie są zawsze najgorsze i także przepraszam za krótką notkę , postaram się poprawić . Myślę jednak że blog się podoba .
Zapraszam na kolejny rozdział który niedługo się pojawi . :d
Zapraszam także na blog mojej koleżanki Oliwii
http://btr-is-my-love.blogspot.com/2012_06_01_archive.html


                                                    Logusiowa12 :*


 

poniedziałek, 4 lutego 2013

Przedstawienie


Siemka wszystkim :-)

To jest mój pierwszy blog o Big Time Rush , będzie opowiadał o ich przygodach nie tylko związanych z karierą, ale także życiem osobistym , 

Pierwszy rozdział pojawi się w weekend i postaram się dodawać je systematycznie lub nawet częściej ,

Liczę na wasze komentarze ,  gdyż one zmotywują mnie to dalszego pisania, pracy  i wtedy z chęcią będę dodawała nowe rozdziały .

Już z góry przepraszam za ortografie, interpunkcję, język i grafikę ,

Jakbyście mieli jakieś pytania czy coś innego można śmiało pisać na mój email logusiowa12@o2.pl .


Zapraszam już niedługo na pierwszy rozdział  .


Logusiowa12