środa, 29 maja 2013

Rozdział 15

Kate

 Wszystko pomału zaczęło się układać. Minęły dwa tygodnie. Pogodziłam się w tym czasie z Carlosem, poznałam lepiej Logana, ale... ja mu cały czas kłamałam. To było najgorsze... On mówi mi prawdę a ja kłamię. Marika także...
 Poznałyśmy także dziewczynę Jamesa. Jesse. Miła i sympatyczna. Idealna dla Maslowa.
 Wracałam właśnie ze spotkania z dziewczynami. We trzy wybrałyśmy się do kręgielni i Mariką opowiedziałyśmy jej jak poznałyśmy chłopaków. Byłam wykończona i marzyłam tylko aby położyć się do łóżka i spać do południa. Zamknęłam dokładnie drzwi i udałam się najpierw do kuchni aby napić się wody, a potem do sypialni. Na schodach coś mnie zaniepokoiło. Zobaczyłam na nich plamę, której jak wychodziłam nie było... Chciałam jak najszybciej stąd uciekać, ale coś mówiło abym szła dalej i to sprawdziła. W ręku trzymałam telefon na wszelki wypadek. Tylko nei wiem jak ja mogłabym go użyć aby w razie co się obronić. Weszłam do pierwszej sypialni ale nic. W łazience nic. Wszystkie po kolei pokoje i nic. Ostrożnie weszłam do mojej sypialni i rozglądałam się po nie. Nagle zamarłam. Telefon spadł na podłogę z głośnym stukotem. Do oczu napłynęły mi łzy. Na ścianie były zdjęcia z mojego życia. Ostrożnie podeszłam do ściany. Przejechałam po każdym palcem przypominając sobie. Ale skąd to się tu wzięło? Usłyszałam kroki. Chciałam rzucić się biegiem w stronę okna, ale ktoś złapał mnie za nadgarstek i wykręcił go. Upadłam. Mogłam wcześniej uciec. Tylko dlaczego ja tego nie zrobiłam? Tego się nie dowiem. Już za późno. Wiedziałam, że to on. Znalazł mnie. Nie chciałam spojrzeć mu w oczy. Stał na de mną. Nic nie mówił tylko stał. Wiedziałam, że to już koniec. Tu i teraz zakończy się moje życie...

Logusiowa12

sobota, 27 kwietnia 2013

Rozdział 14

Przypominam, że komentować można z anonima.
_____________________________________________________
...

 Wszystko idzie na marne. Szedłem właśnie jedną z ulic Paryża. Nikogo nie znałem, ale za to inni nie znali mnie. Kamuflowałem się. Szukała mnie policja. W kieszeni zaczął mi wibrować telefon. Niechętnie sięgnąłem po niego i odebrałem.
-Halo?
-Słuchaj. Wiem, że szukasz swojej byłej. Czekaj jak ona miała?
-Karolina
-No tak. Wiem gdzie jest... - przystanąłem aż- ...a nawet mam zdjęcia. Tylko, że...
-Że co?
-Jest z kimś i... nawet się całuję.
-Będę u ciebie tak za trzy dni po te zdjęcia. Przydadzą mi się.
-Tylko nie rób niczego głupiego Kacper.
-Nie obiecuje.
 Rozłączyłem się i wybrałem numer do przyjaciela.
-Słucham.
-Romek, masz u mnie dług pamiętasz?
-No pamiętam a co?
-Musisz zdobyć dla mnie zdjęcia mojej byłej, ale tak żeby nikt o tym nie wiedział zgoda?
-Okej, ale nie wiem czemu. Sam przecież mógłbyś to zrobić.
-W Polsce mnie szukają, a nie chcę narażać się na więzienie.
-A no tak... I to jeszcze przez nią.
-Więc zrobisz to dla mnie?
-Oczywiście.
 Szyderczy uśmiech wskoczył mi na twarz. Teraz pójdę do mieszkania się spakować i wylatuję to Ameryki.

Marika

 Stałam oparta o drzewo. Spoglądałam na ludzi, którzy chodzili parkiem. Czekałam na Carlosa. Nie wiedziałam nawet czy przyjdzie. Tak wiem zrobiłam źle, ale musiałam przemyśleć parę spraw. Długa i szczera rozmowa z Kate pomogła mi. Zauważyłam Chłopaka. Od razu spuściłam wzrok. On podszedł do mnie. Wziął moją twarz w dłonie i podniósł lekko tak aby mógł spojrzeć w moje oczy. Miałam w nich zły. Coś w środku mówiło i żebym go pocałowała, a inna... abym stąd uciekła.
-Czemu? - wyszeptał.
-Musiałam przemyśleć parę spraw, przepraszam. - odpowiedziałam mu także szeptem.
-Powiesz mi o nich?
-Nie teraz, jeszcze za wcześnie. -Puścił moją twarz. Już chciał odejść, ale złapałam go za rękę. -To nie znaczy, że ci nie powiem... Później na pewno, ale nie dziś, nie jutro. Jak będę gotowa.
-Rozumiem. - przytuliliśmy się. Wziął mnie za rękę i poprowadził to swojego domu.

________________________________________________________________
CZYTAM=KOMENTUJĘ

Nie było 5 komentarzy, ale dodaję rozdział. Nie wiem czy wam się to podoba czy nie, bo nic nie piszecie. Nie wiem czy mam dalej go pisać czy usunąć.

By Logusiowa12

piątek, 5 kwietnia 2013

Rozdział 13

Kate 

Dwa dni później

-No i co chcesz zrobić w tej sprawie? - spytałam Marikę siedząc z koło niej na łóżku w jej domu. 
-Nie jestem do końca pewna, ale wiem, że muszę utrzymywać dystans co do Carlos tak jak ty do Logana. 
-Tak tylko, ja to popsułam. - powiedziałam spuszczając wzrok z niej. 
-Ale jak to? Co się stało? 
-Bo dwa dni temu gdy napisałaś tego esemesa to byłam z chłopakami i pokłóciłam się lekko z Carlosem, a Logan mnie odprowadził i się pocałowaliśmy i...
-Ma nadzieje na coś więcej tak ? - dokończyła zdanie za mnie. 
-Dokładnie. - przytaknęłam. - To mnie najbardziej martwi. 
-Może mogłybyśmy spróbować, a jak się pojawi on to spowodować jakąś kłótnie czy coś? 
-No można by było, ale związek budować na kłamstwach?To jest nienormalne bo i tak te kłamstwa wyjdą na jaw. 
-Wiem. Zakochałam się w Carlosie od pierwszego wejrzenia wtedy na tej kręgielni. - rozmarzyła się moja przyjaciółka. - A ty ? 
- Co ja? 
-Od kiedy kochasz się w Loganie? 
-Szczerze? 
-Mi tylko mów prawdę pamiętaj. 
-Też wtedy na kręgielni, ale gdy mi pomógł po tym jak zderzyłam się z Kendallem. 
-Po tym wnioskowałam, że jak już to właśnie z Kendallem będziesz. No jakie rozczarowanie mnie naszło, że się pomyliłam. - uśmiechnęłyśmy się do siebie. 
-Jest fajny i uroczy, ale to Logan ma coś w sobie. Tylko jeszcze nie wiem co. Ale jak już to nic z tego nie będzie bo całe moje życie tutaj w Los Angeles to jeden wielki kłębek kłamstw. 
-Wszystko będzie dobrze, ale jak na razie trzeba ich poznać. 
-I musimy trzymać się na dystans. 
-Sie wie. 
   Marice jeszcze pomogłam umówić się z Carlosem żeby na spokojnie mogła mu to wytłumaczyć. Z przygotowaniami do spotkania zostawiłam ją samą.  Miałam małą nadzieje na to, że wszystko może być dobrze tylko trzeba spróbować. 
  
  Wysłałam wiadomość do Logana  czy nie spotkałby się ze mną. Chciałam z kimś pobyć, aby się nie nudzić. Zgodził się od razu. Wybrałam park, gdyż byłam już na miejscu. Czekałam na niego z 20 min. 
-Spóźniłem się? - spytał podchodząc od tyłu i strasząc mnie tym. 
-Nie to ja wcześnie przyszłam i na przyszłość nie rób tak. Proszę. - spojrzałam na niego słodkimi oczkami. 
-Przestań tak na mnie, proszę. - jeszcze ładniej spoglądałam na niego. - Przestań proszę. Nie będę tak robić obiecuję. - prawie klęczał prze de mną.
-No okej przestane... może. -uśmiechnęłam się. 
-Wiesz ty co? 
-Jak chcesz się ze mną spotykać to niestety musisz to znosić . - uśmiechnęłam się sztucznie. 
-Czyli ty masz minki na mnie, a ja mam co innego. - uśmiechnął się złowrogo. 
-Co to ma znaczyć? 
-Chcesz wiedzieć? Na pewno? 
-Tak. 
-Chciałaś to masz. - musnął lekko moje wargi. 
-Tylko takie coś? Myślałam, że się bardziej postarasz. 
-Dobrze, a więc widzisz tamtą fontannę? - wskazał gdzie mam patrzeć 
-Widzę, a co? - Nie opowiedział tylko podniósł mnie i zaczął iść do tej fontanny. - Ej chyba mnie tam nie wrzucisz, co ? 
-Wrzucę. 
-Ty sobie żarty ze mnie robisz. Logan puść mnie. Proszę. - piszczałam - Logan nie rób mi tego. Błagam cię. - nic na niego nie działało. - Ja się popłaczę. Logan słyszysz mnie ?! Jak mnie wrzucisz to gwarantuję ci, że wyjadę, zniknę z twojego życia raz na zawsze... 
  Zatrzymał się. Spojrzał na moją poważną minę, która nie kłamała. 
-Nie mówisz tego na serio przecież. Prawda.- spytał przestraszając się. 
-Niestety. Tutaj i teraz co ci powiedziałam to tylko prawda. - postawił mnie na ziemi. 
-Miałabyś serce mnie zostawić? - teraz to on zrobił słodką minkę. 
-Muszę się zastanowić. Wiesz... prawdę mówiąc  to... Tak, moje serduszko ma taką skłonność. - szeroko się uśmiechnęłam, a Logie nadal na mnie słodko patrzał. - Nie działa niestety. - przytuliłam się do niego. - Na pocieszenie. 
- Wolałbym coś innego. - spojrzałam na niego. Chciałam uwolnić się z jego uścisku, ale mi nie pozwalał. 
-Nie ładnie na innych wymuszać pocałunku. - spojrzałam na niego poważnym wzrokiem. 
-Ja nie wymuszam, ja po prostu całuję normalnie jak każdy. - zbliżył lekko wargi do moich. 
-Wmawiasz mi, że jesteś normalny? - teraz to ja zbliżyłam lekko wargi. Nasze usta dzieliły już tylko kilka centymetrów. Chciałam się odsunąć zdając sobie sprawę w co się plącze, ale niestety było już za późno...

______________________________________________________________
CZYTAM=KOMENTUJĘ

Co tu dużo pisać, rozdział wyszedł mi trochę długi. Dziękuję za +1400 i czekam na komentarze. 

Jeśli będzie 5 komentarzy dodam następny rozdział 

By Logusiowa12 <333

sobota, 30 marca 2013

The Versalite Blogger

The Versalite Blogger.

Zostałam nominowana do tej nagrody przez: 

http://big-time-rush-ciri.blog.onet.pl/
Dziękuję za nominację!!!

Oto zasady:
1. Musisz podziękować blogerowi, który cię nominował.
2. Pokazać nagrodę na swoim blogu.
3. Ujawnić siedem faktów o sobie.
4. Nominuj piętnaście blogów, które według ciebie na to zasługują.
5. Poinformuj o tym autorów.



* Nagroda:


Fakty o mnie ; 
1. Mam dwie siostry.
2. Jestem niecierpliwa. 
3. Jestem tajemnicza.
4. Lubię pisać.
5. Kocham grać w siatkówkę
6. Lubię czytać kryminały.
7. Lubię rysować na lekcjach.

Nominuję;
1. http://big-time-rush-ciri.blog.onet.pl/
2. http://kikutowo.blogspot.com/2013/03/3-rozdzia.html
3. http://in-paradise-love.blogspot.com/
4. http://btr-stories.blogspot.com/
5. http://opowiadanie-btr-by-julaa99.blogspot.com/
6. http://with-memories.blogspot.com/
7. http://kate-reachel-imagines.blogspot.com/
8. http://this-wall-we-built-together.blogspot.com/
9. http://z-zycia-wziete-p-s.blogspot.com/
10. http://zakochana-rozmarzona.blogspot.com/
11. http://everythings-better-with-you.blogspot.com/
12. http://boyslikeagirl.blogspot.com/
13. http://rainbow-4everbtr.blogspot.com/
14. http://btr-love.blog.onet.pl/
15. http://the-stroy-with-btr.blogspot.com/ 

By Logusiowa12 <3333

piątek, 29 marca 2013

Rozdział 12

Kate

-Hej wszystkim. Dostałam esa od Mariki... - nie wynikało z niego nic szczęśliwego, więc się nie uśmiechałam. Widziałam po ich minach, że się martwią.
-No streszczaj się. - ponaglał mnie Carlos
-Okej.  ''Przepraszam cię, że wcześniej nie dawałam znaku życia. Po naszej kłótni muszę przemyśleć parę spraw.Wiem teraz, że moje życie zmieni się. Nie wiem czy się jeszcze zobaczymy i nie mam na myśli czegoś głupiego. Powiedz Carlosowi, że go kocham i go przepraszam. Nie wiem czy będziemy razem i czy mi to wybaczy. Nie szukajcie mnie. Odezwę się niebawem z moją decyzją. Marika.'' 
-To wy się pokłóciłyście? - spytał Kendall. 
-Tak niestety. -odpowiedziałam spuszczając wzrok. 
-Czyli to przez ciebie nie daje znaku życia pod pretekstem, że musi coś przemyśleć ?! - krzyknął Carlito. 
-Nie moja wina. Ja jej tylko powiedziałam pewne fakty ! - broniłam się podnosząc głos. 
-Ale to nie zmienia faktu ! 
-Carlos uspokój się! To nie Kate wina. To decyzja Mariki. Aby coś przemyśleć potrzeba czasu. - powiedział Logan stając między nami. - O co się pokłóciłyście? - spytał się mnie już mniej podniesionym głosem. 
-Głupie babskie sprawy i tyle. - kłamałam im. Prawdy im nie chciałam mówić. Nie chciałam mieć ich później na sumieniu. Wiedziałam, że jeśli powiem prawdę to mnie znienawidzą. - Wiecie lepiej będzie jak już pójdę. - skierowałam się do wyjścia. Gdy byłam już a werandzie ktoś złapał mnie za prawą rękę. Zatrzymałam się i spojrzałam do tyłu. Był to Logan. 
-Zostań, proszę. - powiedział spoglądając mi głęboko w oczy. 
-Nie mogę. Carlos patrzy na mnie wzrokiem jakby chciał mnie zabić. Rozumiesz. - odparłam spokojnie. 
-No to chociaż cię odprowadzę. -mówił tak przekonująco. Zgodziłam się od razu. 

  Szliśmy parkiem. Był piękny zachód słońca. Gdy nagle...
-Powiesz mi o co się pokłóciłyście ? - spytał spoglądając na mnie. 
-Mówiłam, że o babskie sprawy. Powiedziałam jej prawdę. Po prostu. - odpowiedziałam zatrzymując się.
-Wierzę ci. - To błąd. Powiedziałam w myśli. 
-A jeśli kłamię? 
-Raz kozia śmierć. - uśmiechnęliśmy się do siebie. -Wiesz...- zaczął, ale nie skończył. 
-Tak? - spytałam patrząc mu głęboko w oczy. On tylko wziął moją twarz w swoje ręce i złożył mi na ustach delikatny pocałunek. 
-To...-Odpowiedział.Byłam zaskoczona. Przez to zapomniałam o granicach jakie sobie wyznaczyłam i pozwoliłam, aby jeszcze raz mnie pocałował. Był długi i namiętny. Po chwili odsunęłam moją twarz od jego. Byłam jeszcze zdziwiona.  - Przepraszam jeśli... 
-Nie musisz przepraszać. Ja czuję to samo. - powiedziałam uśmiechając się. - Ale robi się już późno

 Logan odprowadził mnie pod same drzwi. W domu mówiłam sobie przez cały czas jaką to ja jestem idiotką.

Marika

Siedziałam na łóżku w moim domu rozmyślając cały czas. Kate powiedziała mi, że on jej groził i mi też. Przez te dwa lata żyłam sobie spokojnie, a tak naprawdę byłam i jestem cały czas zagrożona. Jego brat siedzi w więzieniu, więc nic mi nie grozi. Dostał wyrok na dwa lata, a te dwa lata kończą się... Za miesiąc. - Jaka ja głupia.- łzy spływały mi po policzkach. - Mogłam chociaż to pamiętać. Tylko co ja ze sobą zrobię? Zmienię imię, nazwisko i miejsce zamieszkania tak jak moja przyjaciółka? Nie mogę jej teraz tak zostawić i martwić się o siebie. Muszę jej pomóc, a jak coś to we dwie wyjedziemy. Razem. Carlos mógłby zrozumieć, ale Kate nie chce stracić tak jak poprzednio. Nie teraz, bo nie wiem jak dalej żyć. Musi mi pomóc. Ona już to przeżyła, ale nie ja. Nie ja....

_____________________________________________
CZYTAM = KOMENTUJĘ

Niedawno założyłam drugiego bloga KLIK i dodałam rozdział. Liczę na wasze szczere komentarze na tym blogu i na tamtym. Szantażu nie zrobię. Zanudzać was nie będę.

PS:Życzonka dla was :D

Święta wielkanocne
Życzę wesołych świąt i także 
przyjaciółką i innym aby w czwartek (4 kwiecień) 
napisały rewelacyjnie egzamin szóstoklasisty. 


By Logusiowa12 <333 

piątek, 22 marca 2013

Rozdział 11

James

Kilka psiknięć dezodorantem i byłem gotowy na spotkanie z Jesse. Co prawda wyszykowałem się jakbym szedł na spotkanie z prezydentem albo z kimś ważniejszym, ale nie. Lubię jak podobam się dziewczyną wyglądem, ale najbardziej charakterem. Z Jesse łączą mnie jak na razie tylko rozmowy telefoniczne lub wysyłane do siebie esemesy. Chciałbym to dzisiaj zmienić i abyśmy częściej spotykali się wspólnie, razem, aby nie dzieliły nas kilometry tak jak przez telefon. Z domu wyszedłem szczęśliwy i cały podekscytowany. Nie chciałem się przecież spóźnić.

Jesse

Widziałam go już z oddali. Stał w umówionym miejscu. W prawej dłoni trzymał czerwoną różyczkę. Nie spodziewałam się po nim takiego czegoś. Przez nasze rozmowy telefoniczne nie rozróżniłam, że może być taki romantyczny. Przyśpieszyłam kroku aby jak najszybciej spojrzeć mu głęboko w oczy i poznać go lepiej. Jego wady i zalety. Sama jestem szalona, zaskakująca. ale także umiem pokazać emocje czy też... smutek.
-Hejka. - powiedziałam. James odwrócił się i uśmiechnął się na mój widok.
-Hej. Ślicznie wyglądasz - odwzajemniłam uśmiech. -To dla ciebie. - wręczył mi różę.
-Dziękuję. Śliczna jest. - spojrzałam mu głęboko w oczy. - To co będziemy robić ? - spytałam.
-Krótki spacer w jedno miejsce i piknik. Co ty na to ?
-Jestem za . A co to za miejsce można wiedzieć?
-Dowiesz się w swoim czasie.
-No to prowadź. - wziął delikatnie moją rękę i zaczął mnie prowadzić.

Kate

Szłam powoli alejkami parku. Spoglądałam na mijających prze ze mnie ludzi. Większość były to pary, ale wszystkie były szczęśliwe. Dlaczego ja nie mogę być szczęśliwa? Pytałam w duszy sama siebie. Na mojej drodze zawsze są jakieś przeszkody, które mi to utrudniają. Logan to świetny facet ale nie mogę się oszukiwać, że będziemy razem, ale gdyby spróbować? Tylko gdyby on na prawdę by się we mnie zakochał na poważnie? Chciałby poznać mnie lepiej, a to ciągnęło by było jedno kłamstwo za drugim, Ale i tak sporo już namieszałam. Od wczorajszej kłótni nie miałam żadnego kontaktu z Mariką. Poczułam jak po policzku spływa mi łza. Szybkim ruchem ręki ją starłam. W kieszeni zadzwonił mi telefon. Odebrałam jak najszybciej.
-Słucham.
-Jest z tobą Marika?
-Nie... Od wczoraj jej nie widziałam, a co ?
-Carlos się martwi bo nie odbiera telefonów i nie odpisuje na esemesy. Wpadł w histerię.
-Nie wiem co się z nią dzieje, ale mogłabym przyjść do was i wam pomóc w jej szukaniu.
-No to wpadnij, a ja ci wyśle sms z adresem.
-Okej. - rozłączyłam się. Marika jest dorosła i wiedziała co robi. Znam ją i nigdy nie uciekała od problemów czy znikała po kłótniach. Takiej jej nie znałam w ogóle. Miałam mieszane uczucia. Bo jak Marika sobie coś zrobi to będzie moja wina. Nie chciałam jej mówić o tym, ale chciała wiedzieć....

Carlos

-I co? Jest z nią? - Spytałem jak najszybciej ze łzami w oczach Logana gdy ten rozłączył się.
-Nie. Kate w ogóle nie wie gdzie ona jest i widziały się ostatnio wczoraj. Teraz tu idzie.
-Mam nadzieje, że w zniknięcie Mariki nie bierze udziału Carly.
-Oby nie Kendall, oby nie.
-Nie kraczcie bo może tak być.
-My tylko przypuszczamy. Mogła się także czegoś przestraszyć. No nie wiem pająka? - wszyscy parsknęli śmiechem tylko nie ja. Martwiłem się o ukochaną. Oni też by się tak zadręczali.
-A gdzie jest James?- Spytał Logan.
-Poszedł na spotkanie z jakąś Jesse.
-Nowa dziewczyna. Przynajmniej da nam spokój. - parsknął śmiechem Logie.
-Nie obrażaj przyjaciela. - pogroził mu palcem Kendall.
-Możecie przestać !? Mam tego dość.
-Okej. okej. Od kiedy ty taki nerwowy ?
-Od jutra.
-Hej wszystkim. Dostałam esa od Mariki... - Miała kiepski wyraz twarzy. Nie wróżyło to niczego dobrego......

______________________________________________________
CZYTAM=KOMENTUJĘ

Dopiero 11 rozdział a już +1000. Jestem pod wrażeniem, ale komentarzy trochę mniej. To mnie nie pokoi. Jak za tydzień będzie tak mało to będzie mały szantaż z mojej strony.
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam za tydzień.

                                By Logusiowa12 <3333

piątek, 15 marca 2013

Rozdział 10

Marika

-Zawsze ! Czyli...- Cisza. Myślała nad odpowiedzią. Jakby się bała. Byłam cała podenerwowana. Bo co mogłam powiedzieć czy zrobić ? Ona jest już pełnoletnia i to jej życie, ale nie chciałabym jej stracić po tej długiej rozłące.  -Odpowiesz mi ? - spytałam ją, gdy się już strasznie denerwowałam. -Odpowiesz mi ?! - nie zapanowałam nad głosem i lekko nią potrząsnęłam. 
-Myślisz, że to takie łatwe ?! - odsunęła się ode mnie. Nie mogłam uwierzyć, że ona tak może krzyczeć. -On mnie szuka ! Chce abym zapłaciła za to wszystko. Te krzywdy. - Miała łzy w oczach. Czułam jak mi także napływają. -JA mam tego dość, a nikt mi nie umie pomóc. 
-To idź na policję. -Odparłam cicho spoglądając na nią ukradkiem. Pokręciła głową w proteście. 
-A Co zrobiła cztery lata temu? Czy w ogóle coś zrobiła! - Spojrzała na mnie. Czekała na odpowiedź, ode mnie. 
-Nie. - krótki, cichy, trzy literowy wyraz wypowiedziany niemal prze ze szeptem. 
-No właśnie. W sprawie jego brata działali na tych miast, a jego samego olali.- uspokoiła lekko głos. 
-Bo wszyscy myśleli, może nawet jeszcze myślą, że jak masz sławnego brata to ty musisz być sławna i chcesz mieć wszystko i tylko to sobie ubzdurałaś. -odpowiedziałam. 
-Nawet jak mnie pobił myśleli, że kłamie. - Odparła cicho spoglądając na podłogę. - Miałam spokój. Nie nękał mnie. Wtedy jak jak go spotkałam na ulicy....
-Ale mi powiedziałaś niedawno, żę to było zaplanowane. - Nie dowierzałam, że ona ma tak dużo tajemnic prze de mną. 
-Kłamałam. -łzy spływały po jej policzkach. Szybko zmyła je rękawem od bluzki. - W drodze do szkoły go spotkałam. Stał i czekał na mnie. Szłam podenerwowana, chciałam go ominąć, ale on mnie zatrzymał. Pytał czemu mu to robię. Czemu nie chcę z nim być..- schowała głowę w ręce i usiadła. JA analizowałam to wszystko co na razie mi powiedziała. - Chciałam iść dalej, ale on mi nie pozwolił. Złapał moją rękę za nadgarstek. Nie chciał puścić, więc go uderzyłam. Tak mocno, że upadł. Ja nie wiedziałam co robię. To był taki odruch. Uciekłam. On jeszcze mi pogroził, że się zemści, na nas. - zamurowało mnie. Groził nie tylko Kate, ale i mnie. Za to, że prze ze mnie jego brat trafił do więzienia. Mój były. Mój świat momentalnie obrócił się o sto osiemdziesiąt stopni. W moim umyśle jakby wybuchł jakiś strach. Zaczęłam się bać świata. Spojrzałam na zapłakaną Kate po czym wybiegłam z jej mieszkania. 

Kate

Momentalnie wszystko do mnie powróciło. Widziałam cały obraz z najdrobniejszymi szczegółami. Marika siedziała jeszcze chwilę nie odzywając się i wybiegła. Wstałam aby zamknąć drzwi. Oparłam się o nie zsuwając się na ziemie. Ukryłam twarz w kolanach i zaczęłam płakać. Wiedziałam, że źle zrobiłam dając Loganowi nadzieję na coś więcej. Jak bym zniknęła on zacząłby mnie szukać, martwić się i nie mógłby spać, ani skupić się na karierze. Zawsze to ja wszystko psułam od najmłodszego. Sparcie miałam tylko w swoim starszym bracie, którego porzuciłam niespełna dwa lata temu. On także szukał mnie i zamartwiał się. Wiem, że on o mnie nadal myśli. Tak jak ja o nim. Lekko podniosłam się na nogi. usiadłam na kanapie biorąc laptopa poprzednich właścicieli. Wpisałam w wyszukiwarkę imię i nazwisko mojego brata. Od góry do dołu jak nie wikipedia albo zdjęcia to wywiady czy opisy. Poszukałam mniej skomplikowanego wywiadu z nim. Były tam oczywiste pytania ''Jak się czujesz po utracie siostry?'' ''Czy już została ogłoszona żałoba w pańskiej rodzinie?'' ''Czy ma pan nadzieje na odnalezienie siostry?'' ''Kto może brać udział w zniknięciu?'' i wiele, wiele innych. Zamknęłam laptopa nie mogąc patrzeć już na to i poszłam po aspirynę. Mój pech, że nie było żadnej. Zauważyłam opakowanie tabletek co dostałam w szpitalu.Od razu przypomniał mi się dom. Znowu łzy napłynęły mi do oczu. Już chciałam wziąć nożyk, ale w przed pokoju zabrzęczał mój telefon. Wzięłam go do ręki i odczytałam esemesa. Hejka spotkamy się za godzinę ? Nie miałam najmniejszej ochoty nigdzie dzisiaj wychodzić i szybko odpisałam Loganowi - Przepraszam cię, ale źle się czuję. Nic poważnego nie musisz się martwić.  Odpowiedzi już nie dostałam. Poszłam na górę wziąć prysznic i zapomnieć chociaż na chwilę o świecie i problemach. 

Logan

Ściskałem telefon w dłoniach myśląc. Chciałem spotkać się z Kate, aby być pewnym, że nic się jej nie stanie. Groźby Carly na prawdę mnie przeraziły. Nie wiedziałem do czego może być zdolna, ani co może zrobić.
-I co? Idziesz się spotkać z Kate ? - spytał Kendall.
-Nie, źle się czuję. -odparłem. - Ale i tak się martwię.
-Carly ? - spojrzał na mnie mój przyjaciel.
-Tak. Jej matka jest chora psychicznie, a ojciec pije.
-I myślisz, że ona ma coś podobnego to chorób rodziców? - teraz to dopiero się zdziwił.
-Tak. Nawet jak czasem byliśmy sami miała takie odruchy jakby była chora.
-A może ci się zdawało?
-Nie. Teraz tak się zastanawiając to jestem tego pewny.
-Masz się o co martwić stary, ale pamiętaj. Że przez wszystko przejdziemy razem. Ja, ty, Carlos i James. Jesteśmy przyjaciółmi i nie zostawimy cię samego. Nie pozwolimy też, aby Kate się coś złego stało.
-Wiem. -odparłem.
-Idź się lepiej połóż bo wyglądasz jak jedno wielkie nie szczęście. - zaśmiał się Kendall.
-Aż tak to widać ?
-Tak. Ja już będę iść i pamiętaj co ci mówiłem.
-Okej. - Po czum Kendall wyszedł, a ja wykonałem co mi kazał.

...

Siedząc w więzieniu dużo czasu ma się na rozmyślenia. Jak by tu się zemścić na tych co mnie do więzienia wsadzili. No bo gdyby ona nie powiedziała nic policji mógłbym być teraz ze swoim bratem. Robili wszystko dla siebie. Wspierali się i byli nie rozłączni do póki mnie nie wsadzili. Usłyszałem zgrzyt krat.
-Dalej Buszko ruszaj się. Masz gościa. - Wstałem nie spiesznie i ruszyłem za ochroniarzem. Zaprowadził mnie do pomieszczenia bez kamer i bez funkcjonariusza. Siedział tam tylko mój adwokat. Lewy, ale taki, który ma informację od brata.
-Siadaj. -odpowiedział.
-Jakie informacje przekazuje brat?
-Mówi, że dziewczyna znowu mu uciekła.
-Cwany kociak.
-Tak. Teraz czeka aż znowu dostanie informacje od kolegów.
-Oby jak najszybciej. Najpierw załatwi swoją i złapie moją eks abym mógł się zrewanżować.
-Tak, tak. Wszystko w swoim czasie. Wychodzisz dopiero w czerwcu, ale i tak jesteś pod stałą kontrolą policji.
-Zobaczymy jak mnie upilnują.....

_______________________________________________________

CZYTAM=KOMENTUJĘ

Rozdział wyszedł mi długi niż pozostałe. Ale ważne to aby się podobał. Dzięki wam za te +900 i myślę, że będzie więcej. Rozdział następny zobaczę jak się wyrobię. Na razie mam dużo nauki bo sprawdzian się zbliża wielkimi krokami. Pozdrawiam was serdecznie i zapraszam już niedługo na kolejny rozdział.

                                 By Logusiowa12 <3333

piątek, 8 marca 2013

Rozdział 9

Kendall

  Samochód nie chciał mi zapalić. Postanowiłem, że się przejdę. Piękny marcowy poranek, słonko piekło, więc nie było co narzekać. Idąc uliczkami i alejkami  spoglądałem na przechodniów, którzy mijali mnie tak obojętnie . Nikt mnie nie zaczepiał. Żadnych fanów. Skupiłem się na myśleniu. Zerwanie Logana z Carly to nie przypadek, bo sami go do tego namawialiśmy, a spotkanie Mariki i Kate? Dziewczyny są zwariowane, chcą cieszyć się życiem. Nie są sławne, nie rozmawiają z nami jak fanka z idolem. Traktują nas jak zwykłych  chłopaków, a raczej może idiotów. Logan i Carlos przyznali się, że zakochali się w nich i są ze sobą. Nawet Logie wyśpiewał, że Calito się całował. On się zaczerwienił i powiedział, że będzie wszystkie swoje związki utrzymywał w tajemnicy. Już prawie dochodziłem do budynku gdzie nagrywamy odcinki do serialu  i usłyszałem jak ktoś mnie woła. W oddali zobaczyłem dziewczynę biegnącą w moją stronę. Gdy ustała przede mną dopiero ją rozpoznałem.
-Carly? a co ty tu robisz? - spytałem zdziwiony.
-Chciałabym ci się coś spytać.- próbowała przez chwilę unormować oddech - Czemu ze mną zerwał? Czemu nie odpisuję na moje esemesy i nie odbiera telefonów? Stało mu się coś ? - grała niewiniątko. To nam się w niej nie podobało. Była świetną aktorką.
-Przez te wasze ciągłe kłótnie i zawsze ze wszystkimi flirtowałaś. Nawet na oczach Logana. - odparłem zły na nią.
-Ale my się w ogóle nie kłóciliśmy! - podniosła głos. - On myśli, że jest takie niewiniątko ?! - miała w oczach łzy. - pewnie mnie zostawił dla tej wywłoki ?! - od razu wiedziałem, że mówi o Kate. - Znasz ją ?
-Ale kogo ? -skłamałem.
-Ja mu tego nie daruje. Jeszcze mnie obydwoje popamiętają! - po czym odeszła. Stałem tak jeszcze trochę zdziwiony. Przecież Carly groziła Loganowi i Kate. Szybko skierowałem się do wejścia. Będąc w środku poszukałem Logana. Gdy tylko go zobaczyłem wziąłem go za ramię i poprowadziłem do najbliższej komórki. W ślad za nami poszli Carlos i James.
-Co ci odbiło Kendall ? - spytał Logan zły gdy już zamknąłem drzwi.
-Jak szedłem tutaj to zaczepiła mnie Carly. - zacząłem tłumaczyć
-Co ona chciała ? - tym razem spytał James.
-Pytała mi się czemu ją zostawiłeś i w ogóle... A co najgorsze to groziła tobie i Kate.

Logan

-.....groziła tobie i Kate. - te słowa wypowiedziane przez Kendalla po prostu mną wstrząsnęły. Carly groziła Kate. Ja to sobie z nią poradzę, ale Kate? Moja była wszystko chce zrobić abym tylko z nią był. Ona jednak nie rozumie tych trzech słów ''Koniec z nami'' . Twarz ukryłem w dłoniach. Nie wiedziałem jak ja mam przemówić do rozumu Carly.
-Logan... Co zamierzasz z tą informacją zrobić?- spytał Carlos lekko poddenerwowany. Spojrzałem się na niego,
-Spróbuję ochronić Kate jeśli tylko mi się uda. Nie chcę aby coś się jej stało przeze mnie.
-Chłopaki co z wami dzisiaj? Jakieś tajne narady. - Wychylił się za drzwi reżyser.
-Już idziemy. -Odpowiedział Kendall po czym wyszliśmy z pomieszczenia i zaczęliśmy przygotowywania.

Kate
\
Leżałam na kanapie. W radiu leciała cicho muzyka. Próbowałam się skupić. Chciałam pomyśleć o tym co wydarzyło się przez te kilka dni. Spotkałam Marikę, poznałam Logana. Wszystko fajnie, ale on myli, że jesteśmy razem. To nie dobrze jak dla mnie. Przyjdzie czas, że znowu będę musiała wyjechać. Zniknąć, urwać ze wszystkimi kontakty. Tak jakby mnie w ogóle nie było. Tylko gdzie tym razem? Byłam w Hiszpanii, Rosji, Czechach, w Japonii i wielu innych państwach. -Musi być takie w którym nie byłam i mnie nie znajdzie. -Miałam jednak nadzieję, że tu gdzie jestem to dobre miejsce.
-Hejka. co u ciebie słychać? - Spytała Marika wchodząc do mieszkania.
-Po pierwsze puka się, po drugie nie krzycz tak bo myślę, a po trzecie hej . - uśmiechnęłam się przymusowo.
-Nie bądź taka zła. O czym tak rozmyślasz? - Spytała siadając koło mnie na kanapie.
-O tym gdzie wyjadę.
-Co.../ ?!- spytała zdziwiona. - Chcesz wyjechać ?
- No może nie teraz zaraz, ale przecież i tak wyjadę.
-Ale nic mi o tym nie mówiłaś. Nie zostawisz mnie tu samą. Nie pozwolę ci.
-Nie mówiłam ci bo byś się wkurzyła. Wyjadę wtedy kiedy mnie znajdzie. Tak jak to zawsze robiłam.
-Zawsze ! Czyli.....

___________________________________________________________________
CZYTAM=KOMENTUJĘ

Trutututu kolejny rozdział. Sorrka, że późno, ale wcześniej nie miałam czasu. Rozdział mi się nawet podoba, a wam ? Lubię przerywać w takich momentach. Aby was w niepewności potrzymać. Następny rozdział pojawi się za tydzień albo jak mi się uda to nawet jutro(09,03,2013) , Pozdrawiam serdecznie wszystkich czytelników. I dziękuję wam za +800 .

                                       By Logusiowa12 <3333


piątek, 1 marca 2013

Rozdział 8

Kate

  Nie wiedziałam co mam myśleć, ani mówić . Był tuż obok . Szedł koło mnie prowadząc mnie jakaś ulicą . Miałam mieszane uczucia . Od tak dawna nie miałam takiego kontaktu z mężczyzną. Na mojej twarzy gościł uśmiech tak jak na jego .  Szliśmy wolno, aby się nie zmęczyć . Co chwile spoglądałam na niego, a on na mnie . Bałam się coś w ogóle powiedzieć . Aby za dużo nie powiedzieć. Chciałam, żeby to on pierwszy coś powiedział . Zadał pytanie .
-Pierwszy raz jesteś tutaj ? - Spytał
-Tak . I prawdę mówiąc podoba mi się .
-Wiesz to początek .
-A znasz jeszcze ładniejsze miejsca w L.A ?
-I to bardzo dużo, ale dziś pokaże ci moje ulubione i magiczne . - Uśmiechnął się .
-To prowadź - Odwzajemniłam uśmiech .
   Wziął mnie za rękę i prowadził . najpierw poszliśmy kilkoma uliczkami a później parkiem . Usłyszałam szum wody . To jego magiczne miejsce było już niedaleko . Zeszliśmy w wąską ścieżkę tam gdzie nikt nie chodzi . Jedna część mojego ciała bała się, że coś mi może zrobić, a druga kazała mi się cieszyć . Po kilku minutach drogi zasłonił mi lekko oczy i poprowadził .
-Aż tak piękne ? -Spytałam
-Tak, ale nie piękniejsze od ciebie .
-Przestań . Ja piękna nie jestem .
-Jesteś i.... - Zatrzymał się i odsłonił mi oczy . Stałam na trawie gdzie rosło pełno kwiatów . Z tego miejsca było widoczne może . -Spójrz - Uśmiechnęłam się do niego .
-Na serio to miejsce jest magiczne . - Stwierdziłam nie wierząc własnym oczom .
-A nie mówiłem . Szkoda tylko, że tak mało osób je zna .
-To nawet dobrze .
- A czemu ?
-Bo by je zniszczyli, a tak to tu nadal jest .
-Racja . - pociągnęłam go za rękę tam gdzie było mniej trawy. Usiedliśmy tam .
-Od kiedy znacie się z Mariką ? - Spytał
-Można powiedzieć, że od czasu podstawówki  - odparłam
-Aż tak długo ?
-Tak . Marika pochodzi z Polski a ja przyjechałam do niej w wieku 7 lat .
-A skąd pochodzisz ? Jak nie z Polski ?
-Anglii - Wymusiłam uśmiech . - a ty ?
-Teksas . Urocze miejsce - zaśmialiśmy się razem . - Wtedy... jak.. rozmawiałaś z Mariką w tej kuchni ... to nie dokończyłaś co miałaś na myśli o mnie . - Spojrzał mi głęboko w oczy . miał piękne brązowe tęczówki . Prawie zapomniałam o świecie liczył się tylko on . Zadał mi pytanie, a ja nie wiedziałam co mu mam powiedzieć . Hipnotyzował mnie tym swoim spojrzeniem .  Ocknęłam się w porę bo mogło tu jeszcze do czegoś dojść .
-Chciałam powiedzieć. że wydajesz ... się wiesz bardzo sympatycznym i.....  pomocnym chłopakiem, który nie liczy się z opinią innych tylko...... ma swoje zdanie o sobie . - uplotłam moją wypowiedz specjalnie dla niego  .
-Aż taki to ja nie jestem - odparł zmieszany .
-Jesteś i bardzo dziwnym trafem kogoś mi przypominasz tylko nie wiem kogo . Jakbym cię kiedyś widziała . - miałam słaba pamięć i czekałam aż mi pomoże rozwiać ten niepokój .
-Pewnie mnie widziałaś w jakiejś gazecie czy w telewizji  - Próbowałam sobie przypomnieć i pokiwałam głową na znak, że dalej nie pamiętam . - Śpiewam w zespole . - Coś mi zaświtało, ale nadal dokładniej nie wiedziałam . - Big Time Rush .
-A no tak . - Uśmiechnęłam się . - słyszałam was nie dawno w telewizji jak śpiewaliście Windows Down .
-Fajnie, że słyszałaś - odwzajemnił uśmiech .
-Przepraszam, że  od razu się nie zorientowałam, ale wcześniej nie znałam was .
-Nic nie szkodzi . Niektóre osoby gadają, albo spotykają się ze mną dlatego, że jestem sławny. I nigdy nie stworzyłem tak naprawdę długotrwałego związku . - opuścił głowę ze smutkiem  .
-Ej... nie smuć się . Na pewno znajdziesz jeszcze tą jedyną . - spojrzał na mnie .
-Kiedyś tak . - uśmiechnął się .
   Rozmawialiśmy tak długo. O swoich zainteresowaniach . Co nam się w sobie podoba, o swoich wadach i zaletach, przy czym śmialiśmy się głośno .
-O której mamy być u Mariki ? - Spytał .
-O 19 . A która jest godzina ?
-Za minute 19. - Spojrzeliśmy po sobie i czym prędzej zaczęliśmy się zbierać .

Carlos

 Wyszliśmy razem z Loganem i Kate . Gdy już znikli za najbliższym rogiem czym prędzej wróciliśmy do mieszkania, aby nigdzie nie chodzić i spędzić ten czas we dwoje sam na sam .
-Plan się chyba udał. Dochodzi 19, a ich ciągle nie ma . -Powiedziała Marika .
-Racja. Pewnie rozmawiają, albo się całują . - zaśmiałem się .
-A gdyby nawet ? Daj im żyć wolnością . Moja satysfakcja taka, że w ogóle wyszli razem . -spojrzała na mnie .
-Tak ? A kto ci pomógł ?- spytałem chociaż i tak znałem odpowiedz.
-Ty - uśmiechnęła się do mnie .
-A nagroda za pomoc ?
-No dobrze . Buziak w policzek .
-Może być . - uśmiechnąłem się . Marika już prawie składała całusa na moim policzku kiedy to odwróciłem się i nasze usta się spotkały . Zmieszana i zdziwiona moim zachowaniem odsunęła się lekko .
-Co to miało być ? - spytała trochę zła, po czym przytuliłem ją .
-Nagroda kotku .- nasze usta znowu się spotkały .
-No no no. Chyba przyszliśmy w nieodpowiednim czasie . - za chichotała Kate.
-Jednak zaszczyciliście nas swoją obecnością   - grała w grę Kate .
-Niestety porywam ją. - powiedziała wyrywając mi ją z objęć i znikając w kuchni .
-No stary jak to powiem Kendallowi i Jamesowi to nie uwierzą . - zaśmiał się Logan .
-Najlepiej od razu napisz na twitterze . - zażartowałem .
-Dobra myśl . - uśmiechnął się i wyciągnął swój telefon .
-Ej żartowałem .
-Ja za bardzo nie . - uśmiechnął się i zaczął stukać coś w swoim telefonie . Zacząłem mu go wyrywać .
-Nie bić się w moim domu ! - krzyknęła blond włosa . Z Loganem spojrzeliśmy po sobie, a brunetka się tylko uśmiechnęła. Usiadła koło Logana. Rozmawiając i jedząc ciasto miło spędziliśmy wieczór razem .

...*

 Szłam ulicą nie wiedząc co ze sobą zrobić gdy nagle.... Zobaczyłam mojego byłego z jakąś dziewczyną . Zaczęłam ich śledzić. Widziałam jak trzymają się za ręce, wymieniają zalotne spojrzenia. Zachciało mi się wymiotować. Zamierzałam dowiedzieć się więcej o niej.... i zachciało mi się ją zniszczyć....

*- tajemnica, chce was potrzymać w niepewności .
_____________________________________________________________________
CZYTAM=KOMENTUJE

Nowy rozdział dodaje dzisiaj, a następny dopiero za tydzień . Rozdział w miarę mi sie podoba, a wam ? Czekam na wasze komentarze i także na linki innych blogów . Pozdrawiam serdecznie czytelników .

                    By Logusiowa12 <3333


sobota, 23 lutego 2013

Rozdział 7

Kate

Wstałam o 8,20 i poszłam do łazienki . Spostrzegłam, że nie mam soczewek . -No trudno, spędzę trochę czasu w okularach . - poszłam z powrotem do pokoju i sięgnęłam po moje oprawki. Zeszłam na dół aby zjeść normalne śniadanie zastanawiając się co też za pomysł przyszedł do głowy Marice aby piec placek. Jednak przypomniałam sobie, że zawsze miała głupie pomysły. Z domu wyszłam o 11, gdyż nie chciało mi się zbytnio szybko iść .
- I znów się spotykamy kotku . - Powiedziałam do rudzielca biorąc go na ręce i przenosząc go za płot sąsiadki . - Baj Baj . - Odpowiedziałam do kotka . -Moja  psychika mnie wykańcza . Po kilku dziesięciu minutach dodarłam do mieszkania Mariki . Otworzyła mi uradowana i od razu zaprowadziła do kuchni .
-Co ci za pomysł przyszedł z plackiem  ? - spytałam
-A tak . To już nie można spędzić trochę czasu z przyjaciółką ? Ładne okularki .
-Można, ale pewnie będziesz chciała kogoś zaprosić co ? - spytałam podejrzliwie .
- No bo ten chłopak Carlos, on jest ładny i taki fajny i....
-Tak możesz go zaprosić - Przerwałam jej bo wiedziałam o co chodzi .
-Dzięki, dzięki . Wielka jesteś . - skakała z radości
-Oj wiem , wiem . - Uśmiechnęłam się do niej po czym wyszła zadzwonić do chłopaka .

Logan

 - Looogan. - Zawołał Carlos
-Słucham cie o tak wczesnej porze . - Odparłem . przecierając zaspane oczy .
-Zbieraj się
-Ale gdzie ?
-Niespodzianka dowcipnisiu .
-Bardzo śmieszne. a ta w ogóle jak wszedłeś do mojego domu ?
-Niespodzianka  ?
- Bardzo śmieszne . Nigdzie nie jadę .
-Będzie tam Kate. - Ocknąłem się .
-A to już co innego .
-Tak pomagam ci . Dalej ubieraj się dochodzi 13 .
-Co... ?  - Spytałem .
-No tak .
-Już idę się ubrać  .

Carlos

Czekałem na Logana dwie minuty, po czym pojechaliśmy do mieszkania Mariki . Weszliśmy do jej domu po cichu aby zrobić im niespodziankę .
-...i myślisz, że z Carlosem to coś więcej ? - rozpoznałem głos Kate .
-No nie wiem. Dla mnie to jak ktoś więcej .
-To mu to powiedz - spojrzeliśmy ukradkiem do kuchni . Brunetka śmiała się i dostała od blondynki ścierką .
- Przyczepiłaś się mnie to ja przyczepie się ciebie. - Uśmiechnęła się złowieszczo . - A ty i Logan ?
-A co ja z nim ?
-No widać,, że ci się podoba i w ogóle .
-Pradę mówiąc nie znam go - Bawiła się ścierką - i wiesz...
   Nie dokończyła bo dostałem od niej jej zabawką  i przewróciłem się i żeby złapać równowagę chwyciłem się Logana, a on upadł razem ze mną na podłogę  . Marika zaczęła się śmiać razem z Kate .
-Nie ładnie tak podsłuchiwać czyjeś rozmowy . - Odparła brunetka .
-Widzisz Logan mówiłem ci, że to tak nie ładnie .
-Sam mi kazałeś .
-Nie tłumaczcię się . Jesteście oby dwaj winni . - Odparła Marika .

Logan

  Miała taki piękny głos . Pochłaniałem każde jej słowo jakby muzykę do, której miałbym śpiewać .Usłyszałbym co ona o mnie myśli gdyby nie Carlos , którego zauważyła . Teraz siedziałem z Carlosem na podłodze.
-Pomóc wam ? -Spytały .
-Chętnie - Odparłem po czym Kate podała mi prawą dłoń gdyż lewą miała jeszcze zabandażowaną .
   Lekko chwyciłem i wiedząc, że nie da rady sama mi pomóc, pomogłem jej . Gdy już stałem na nogach spojrzałem na chwilę w jej piękne niebieskie oczy . Miała okulary, ale to nie przeszkodziło żeby się przyjrzeć  . Szybko puściła moją dłoń i zwiesiła wzrok, jakby się bała...
-Ładne okularki . - On wie kiedy przerwać fajne chwile .
-Dzięki . Niestety muszę nosić
-Na kręgielni ich nie miałaś - Spostrzegłem .
-Od czego są soczewki ?
-Już rozumiem .- zajarzył Carlos . Zaśmialiśmy się wszyscy .
-Ej Marika... - zapytała niepewnie brunetka .
-Słucham cię dziewczynko .
-Ciasto sie powinno mrozić przez 6 godzin czyż nie ?
-A no tak . Sorry chłopaki wieczorem dostaniecie .
-To wieczorem wpadniemy . - Powiedział Carlos . - To może w miedzy czasie się przejdziemy Mariko  ?
-Dla mnie spoko, a oni . - Wskazała na mnie i jej przyjaciółkę  .
-Nie ma sprawy . mogę dotrzymać towarzystwa . - zwróciłem się do Kate i zauważyłem, że nie wie co ma  odpowiedzieć - Jeśli chcesz . - dodałem zmieszany .
-Okej . Jeśli tylko oprowadzisz mnie po L.A . - Uśmiechnęła się .
-To załatwione . Widzimy się u mnie o 19.00 - Powiedziała blond włosa po czym wyszliśmy z jej domu i udaliśmy się w dwie różne strony .

___________________________________________________________

CZYTAM=KOMENTUJĘ

Rozdział 7 wita was :D . Mi się nawet podoba a wam ? Czekam na wasze opinie i czy pisać dalej czy skończyć z tym internetowym światem ? To zależy od was i od waszych opini i od tego czy ktoś to wgl czyta . Na następny zapraszam jutro lub dopiero za tydzień. Pozdrawiam was  .

                           By Logusiowa12 <33333

piątek, 22 lutego 2013

Rozdział 6

Marika

-Wiem , ale przypomniało mi się co było kilka lat wcześnie, jak.....
-Przestań ! -Pierwszy raz usłyszałam w jej głosie wzburzenie.
-Ale..
-Chce zapomnieć !
-Nie uciekniesz od tego.
-Próbuje .
-Nie płacz .
-A sama płaczesz .
-Wiem, ale przestańmy o tym gadać. To nie jest rozmowa na telefon.
-Okej . Cześć
-Papa.
  Rozłączyłam się . Płakałam tak jeszcze przez chwilę siedząc na łóżku.I rozmyślając. We wszystkim się wspierałyśmy. Pierwsze wiedziałyśmy o swoich chłopakach i zauroczeniach....Miałyśmy te same zainteresowania . Znałyśmy swoje tajemnice... Bez naszej zgody próbowaliśmy sobie chłopaków znaleźć, ale i tak była draka z tego ...  A jednak... Oddaliłyśmy się od siebie przez te dwa lata. Żadnych kontaktów . Tyle łez przez nią straciłam, ale nadal uważałam i uważam ją za przyjaciółkę na zawsze... I chciałabym jej teraz troszeczkę pomóc .

Carlos

-James gdzie jest to picie ? -Spytałem
-Nie jestem twoim służącym . -Zawołał z głębi kucchni .
-Jestem twoim gościem i przyjacielem .- stwierdziłem fakt .
- No chwile .
-Nie zbij szklanki tak jak Logan - zaśmiałem się .
-Takim fajtłapom nie jestem - Też się zaśmiał . Przyszedł do pokoju i podał mi picie . - Jak tam Marika ?
-A dobrze a czemu pytasz ? -spojrzałem na niego podejrzliwie .
-Nic, nic . Tylko w tej kręgielni cały czas na nią spoglądałeś i w ogóle ...
-Coś tak podejrzanie mówisz...
-Ale co podejrzenie mówie ? - spytał Logan wchodząc do mieszkania Jamesa, siadając kolo mnie i zabrał mi picie .
-Ej to moje ! - Stwierdziłem drugi fakt .
-Już nie . - odparł śmiejąc się. Dostał ode mnie ręka w głowę i tylko syknął z bólu .
-O czym rozmawialiście - Spytał Kendall .
-O Marice . Carlosowi się bardzo spodobała .
-I co ? - Pokazałem mu język a on mi odwzajemnił .
-Zachowujecie się jak dzieci . - Kendall lubił nas pouczać . - James to nic, że Carlos się zakochał, Bo Logan także .
-Wy lubicie o wszystkim plotkować nie  ? - Logan się zaśmiał .
-Fakt to fakt.
- No tak . - za wibrował mój telefon . - Sorry to Marika .
-A któż by inny ? - zaśmiali się
- A któż by inny ? - zacząłem ich przedrzeźniać . Niestety oberwałem poduszką .
 
     Poszedłem do kuchni aby z spokoju odebrać telefon .
- Słucham  ?
-Hejka Carlos.
-Stało sie coś ?
-Nie... Nic się nie stało, ale mam sprawę... Pomożesz ?
-Zależy w czym ?
-To nie rozmowa na telefon . - w jej głosie wychwyciłem uśmiech /
- Będę niedługo .
-Okej , do zobaczenia .
-Do zobaczenia .
  Nalałem sobie szklankę wody i poszedłem do pokoju gdzie siedziała reszta .Przeprosiłem chłopaków, że muszę tak szybko iść i po drodze wylałem wodę na Logana za to, że wcześniej wypił mi picie . Jego mina była świetna, ale czym prędzej udałem się do samochodu i pojechałem do dziewczyny .

Marika

  Wyczekiwałam Carlosa z niepokojem . Miałam świetny plan, ale nie wiem czy Carlos się na to zgodzi . Co chwilę spoglądałam przez okno czy nie przyjechał . Po kilku nastu minutach zjawił się na mojej werandzie .
-Hej kotek . - Pocałował mnie w policzek . - Jaką masz sprawę ?
-Wchodź - Odparłam .
    Chłopak rozgościł się w moim salonie i wyjaśniłam mu po kolei o co mi chodziło . Słuchał mnie z wielką uwagą i zgodził się na mój plan . Jednak nie byliśmy do końca pewni czy wypali . Już od jutra pragnęliśmy zacząć i zaczęliśmy przygotowania . Wysłałam do Kate krótkiego esemesa Pieczemy jutro placek  ? Po chwili dostałam wiadomość od niej . Okej . u ciebie o 12  ? A tak w ogóle jaki ?   Dostała odpowiedź ode mnie Ze sucharami .   Pożegnałam się Carlosem i postanowiłam się trochę zrelaksować . Przecież jutro czekał mnie pracowity dzień . 

__________________________________________________________________

CZYTAM=KOMENTUJĘ 

Rozdział 6 wita :D Mi się nawet podoba a wam ? Czekam na wasze opinie . Zapraszam serdecznie na blog który jest świetne jak dla mnie i czeka na rozgłos - http://this-wall-we-built-together.blogspot.com/2013/02/rozdzia-7.html  . Jaki plan ma Marika ? To się okaże niedługo . Zapraszam może jutro albo za tydzień na następny .

                 
BY 12


niedziela, 17 lutego 2013

Rozdział 5

James

  No pięknie . Musiałem zaprowadzić samochód jednej z dziewczyn pod jej dom i jeszcze wrócić pod kręgielnie po samochód Logana . Droga była daleka, ale nie spieszyło mi się za bardzo . Szedłem chodnikiem podziwiając Los Angeles. Nigdy sobie nie robiłem takich wędrówek po mieście . Co jakiś czas jakaś fanka prosiła mnie o autograf. Zauważyłem także dziewczynę siedzącą na ławce . Chyba płakała . Podszedłem bliżej ławki i usiadłem obok niej .
-Coś się stało ? - Spytałem podając jej chusteczkę .
-N..i..e. N..i..c się nie stało . - Spojrzała się na mnie .
- Na pewno ? To dlaczego płaczesz ? - Dążyłem dalej .
- Chłopak mnie zostawił . Dla innej . - Rozpłakała się na nowo .
-Nie płacz - Przytuliłem ją - Nie jest po prostu ciebie wart .
-No nie wiem . Byliśmy ze sobą prawie dwa lata . Cały czas mówił, że mnie kocha i będzie o mnie walczył .  - Spojrzała na mnie.
-Będzie dobrze. Musisz tylko uwierzyć w siebie .
-Masz racje . Jeden dupek mi życia nie zniszczy .
-Jak masz na imię ? - Spytałem
-Jesse  . A ty ?
-James . A mogę no wiesz ... prosić o twój numer ?
-Dobrze . -Uśmiechnęła się .
  Podałem jej swój telefon . Wstukała cyfry i obiecałem, że napisze do niej jutro . Odszedłem po samochód. Była późna pora więc wystukałem esemesa do Logana, aby się nie martwił o samochód. Odstawie mu go jutro . Pojechałem do domu mając w głowie cały czas Jesse .

Kate

 Poczułam potworny ból w lewej dłoni . Otworzyłam oczy . Na dworze było już ciemno, a ja byłam w moim łóżku ubrana w normalne ciuchy . -Co ja robiłam ? - Spytałam sama siebie . Zaświeciłam lampkę nocną i spojrzałam na zegarek . była 23,42 . Zdziwiłam się . Spojrzałam jeszcze raz na dłoń . Była zabandażowana . - Co się dzisiaj działo ? - Wstałam z łóżka i zeszłam na dół do kuchni . Na blacie leżało opakowanie tabletek . Wzięłam je do ręki i przeczytałam do czego one są . -Przeciw bólowe . Ani mi się śni ! . - Rzuciłam nimi tam gdzie leżały. Sięgnęłam do lodówki po butelkę wody aby ugasić pragnienie . Chciałam przypomnieć sobie co się wydarzyło. Byłam na kręgielni z Mariką . Wywaliłam się, wpadłam na jakiegoś chłopaka zawiózł mnie do szpitala z przyjacielem . -  Bingo . - Powiedziałam sama do siebie . Tylko co było dalej ? - A jeśli... ? - Przeraziłam się i szybko wyrzuciłam tą myśl daleko . Ręka strasznie bolała, ale bałam się, że stanie się to co sprzed kilku lat . - Jedna mi chyba nie zaszkodzi . - Wzięłam jeszcze raz opakowanie i zażyłam tabletkę . Sprawdziłam czy drzwi wejściowe są zamknięte . Zdziwiłam się gdyż nie były otwarte . Poszłam na górę. Przebrałam się w piżamę i położyłam się na łóżko . Lek zaczął działać więc bez wielkiego wysiłku zasnęłam .

Logan

  Zadzwonił telefon . Zdziwiłem się, gdyż to nie był mój . Przykryłem twarz poduszką, ale ten telefon się wydzierał . Wstałem i spojrzałem. No tak telefon Kate. Spojrzałem na wyświetlacz . Dzwoniła Marika .Teraz to się przestraszyłem . Bo co ona może o mnie pomyśleć. Jestem u nie albo ukradłem jej telefon.  - Raz kozia śmierć .
-Halo .
- Kate ?
-Nie, Logan . Kate zostawiła telefon w samochodzie wiec wziąłem go, aby jej później oddać.
-No okej spoko . Ale teraz nie wiem czy coś się jej nie stało . -Zaczęła histeryzować .
- Nie płacz . Pojadę do niej . Jakby nie otwierała to mam klucz. - Po co jej to mówiłem . Teraz na pewno uzna, że jestem psycholem .
-O...kej, ale jak tak to ma do mnie zadzwonić dobrze ? - Czyżby groziła mi palcem przez telefon ? 
- Dobrze . Rozłączyłem się . Jaki ze mnie idiota . Strzeliłem sobie face plama - Przecież ten dureń James mi samochodu nie odstawił . Wziąłem mój telefon do ręki i wystukałem esemesa do Kendalla : Za 10 minut u mnie pod domem ze sprawnym samochodem bez wymigiwań . Wstałem i ubrałem się. Zszedłem do kuchni aby coś na szybko zjeść i czekałem na Kendalla .Gdy ten już raczył się zjawić zawiózł mnie do Kate .
-Wchodzisz czy dzwonisz ? - Spytał
-Jestem głupi i wchodzę . Dzięki. że zadajesz głupie pytania . - Odparłem
-No dobra nie denerwuj się .
   Zadzwoniłem do drzwi i czekaliśmy gdzieś z jedną minute aż drzwi nam nie otworzyła Kate .
-Tak ? -Spytała .
-Chcieliśmy zobaczyć jak się czujesz i chciałem ci oddać telefon . - Wytłumaczyłem
-Dzięki . Szukałam go . Wejdźcie . - Odparła . Długo nas nie trzeba było zapraszać .Usiedliśmy w salonie na kanapie. -Napijecie się czegoś ? -Spytała
-Ja nie chce, a ty Logan ?
- Ja też nie.
-Przepraszam cie za tą rękę...
- Nie przepraszaj . To moja wina, ja na ciebie wpadłam . - Przerwała mu w pół zdania
-Ale czuje że to moja wina.
   Miała taki piękny melodyjny głos . I dzisiaj także . Z Kendziem sprzeczali sie kto jest winny . Nie wnikałem tylko przypatrywałem się jej i słuchałem jej głosu . Gdy nagle ucichł .
-Jak ręka ? - Spytałem. Kendall uderzył mnie w ramie . Syknąłem z Bólu .
-Sorry za Logana, ale czasem wyłącza mu się mózg.
- Nie dobra. Nic się nie stało - Uśmiechnęła się . - Jeszcze boli, ale to nic . Wytrzymam .
-Marika prosiła abyś do niej zadzwoniła jak będziesz mogła.
-Taaak . Nie wiem czemu, ale przejęła się twoją raną w dłoni jakby to było coś poważnego. - Powiedział Kendall .
-Zapytam jej się.
-To my już idziemy . Mamy dzisiaj pracowity dzień. -Odparłem
-Jak musicie . To do zobaczenia . -Powiedziała niepewnie
-Do zobaczenia - Odparliśmy we dwóch .

Kate

   Zamknęłam za nimi drzwi . Wzięłam telefon i wystukałam numer Mariki
-Halo ?
-Hej . Miałam zadzwonić .
-Cześć . nic ci nie zrobili ?
- Nieeee . Chyba nie .
-Nie strasz mnie .
-Ale sama nie jestem pewna czy jak byłam wczoraj na tych lekach .
-Jakich lekach ?
-Przeciwbólowych
-Okej spoko .
-A czemu tak wczoraj płakałaś ? Przecież to małe skaleczenie .
-Wiem , ale przypomniało mi się co było kilka lat wcześnie, jak.....

_________________________________________________________________

Czytam=Komentuję

Jest rozdział 5 . Mi się podoba a wam ? Kolejny za tydzień . Ciekawe co stało się kilka lat wcześniej w życiu Kate. Aby się dowiedzieć to musicie niestety czytać . Chciałabym uzyskać wasze opinie czy nadal mam pisać czy nie  ? To zależy od was .
 
        By Logusiowa12

sobota, 16 lutego 2013

Rozdział 4


Kate

Odważyłam się spojrzeć na jego twarz . Miał piękne zielone oczy, ale widziałam w nich złość, gniew, a także upokorzenie. Przestraszyłam się go . Tak naprawdę nie wiedziałam co może ze mną zrobić. Chciałam uciec  stamtąd, ale kelnerki zabroniły się ruszać wszystkim tym co stali bądź siedzieli przy barze . Spojrzałam na moją lewą rękę skąd czułam przeraźliwy ból . Miałam wbity kawał szkła z jednej ze szklanek blondyna . Krew strasznie szybko leciała . Nie wiedziałam co zrobić . Chłopak wziął moją rękę w swoje. 
-Boli ? -Spytał 
- I to jeszcze jak - Odparłam krzywiąc się . 
-Spróbuję ci wyciągnąć, ale i tak musisz z tym jechać do szpitala bo drobnych kawałków nie wyciągnę. 
-Okej - Odparłam 
  Jego cała uwaga była skupiona na mojej ręce. Dostrzegłam, że już jego oczy nie pokazują gniewu. Spojrzałam w dół na moje nogi. Spodnie były oblane sokami. buty przemoczone i leżały na nich drobinki szkła. Kelnerki zbytnio nie spieszyły się ze sprzątaniem. Gdy już jednak konczyły blondyn zawołał do swojego kolegi 
-Logan pomóż mi. 
-Melduję się do twoich usług . - Odpowiedział chłopak . 
-Weź.. jak masz na imię ? -Spytał mi się . 
-Kate . -Odparłam
-Weź... Kate na ręce i posadź ją na tamtym fotelu . 
   Po czym szatyn wykonał polecenie. Teraz to on spojrzał na moją rękę. 
-Szpital - Odrzekł 
-Na pewno ? - Spytała zapłakana Marika . 
-Tak . Niestety krew leci, a drobinki szkła ma pewni jeszcze w ranie. -Powiedział Logan . 
  Przysłuchiwałam się tego wszystkiego z obojętnością . Chciałam tylko, aby ten ból zniknął. Zostało postanowione, że jadę do szpitala. Zawieść mnie miał blondyn i szatyn . Zapłakaną Marikę do domu miał zawieść chłopak o imieniu Carlos . Blondyn siedział za kierownica a szatyn ze mną styłu .Bałam się . A jeśli to jacyś zbrodnialcy ? Albo jeszcze gorzej ?  Wyrzucałam te myśli daleko . Byłam tylko skupiona na ręce i także przypatrywałam się gdzie mnie zawożą .
-Coś nie tak ? - Spytał szatyn, który bez przerwy się we mnie wpatrywał .
-Nie, wszystko w porządku . Tylko...
-Boisz się nas ? - zauważyłam, że się uśmiecha .
-Nie... Skąd.... No może trochę . -powiedziałam z grymasem na twarzy . Oni się zaczęli śmiać . - Na serio. Nie znam was i nie wiem co mi możecie zrobić i przestańcie się śmiać. - Prawie krzyknęłam .
-No dobra spoko, ale my też nie wiemy czy jesteś nie groźna .
-To po co mi pomagacie ?
- Bo chcemy być uczynni. Proste i uśmiechnij się . Odparł chłopak siedzący obok mnie .
  Wymusiłam uśmiech do szatyna a ten tak samo . Blondyn podjechał pod szpital . Kamień spadł mi z serca. Chciałam do szpitala pójść na własnych nogach, ale mi nie pozwolili. Na szczęście do gabinetu mogłam wejść sama, a chłopacy czekali na mnie przed drzwiami .
-Jak to się stało - Spytał doktor gdy spojrzał na moją dłoń .
-Wpadłam na jednego chłopaka, który miał tacę z napojami w szklankach no i widać . Strasznie boli .  - Odparłam krzywiąc się na ból
-Przemyję ci ranę, zabandażuję i dam leki przeciwbólowe . Ci za drzwiami to twoi koledzy ?
-Można tak powiedzieć . - odparłam, po czym lekarz zrobił tak jak powiedział.

Marika

  Byłam cała roztrzęsiona i zapłakana . Chłopak o imieniu Carlos przytulił mnie po czy zawiózł do mnie do mieszkania . Musiałam najpierw podać mu adres bo bez tego ani rusz . Przez cały czas myślałam o mojej przyjaciółce . Co jest z jej ręką . Czy tamci jej nic nie zrobili . Gdy już się w miarę uspokoiłam usłyszałam pytanie .
-Wszystko w porządku ?
-Tak chyba tak .
-Czemu płakałaś ?
-Boję się o Kate, ale także nie znoszę widoku krwi .
-Wszystko jest w porządku nie martw się .
-Mam nadzieję .
  Gdy podjechaliśmy pod mój dom Carlito wszedł razem ze mną do mieszkania . Rozmawialiśmy dużo i także zrobiliśmy sobie jedzenie .

Logan

  Siedziałem przed tymi drzwiami i myślałem. Myślałem cały czas o tej dziewczynie . Wiem tylko jak ma na imię. Wyda to się głupie, ale.. ta dziewczyna mnie oczarowała . Nie tylko swoim wyglądem, ale także akcentem . Miała taki inny. Tylko skąd ona pochodziła ? Chcę dowiedzieć się o niej więcej .
-Logan . -Zawołał Kendall potrząsając mną.
  -Coś mówiłeś ? - Spytałem
-Opanuj się chłopie . - Złapał się za głowę .
-Ale mówiłeś coś  ?
- Tak, że to przeze mnie ma teraz ranę w ręce .
- Ale to ona wpadła na ciebie .
-Wiem ale czuje jakby to była moja wina .
-To przestań tak myśleć .
  W tej właśnie chwili wyszedł doktor z Kate . Razem z Kendallem wstaliśmy z krzeseł .
- Panowie są kolegami panienki ? -Spytał doktor .
-Można powiedzieć, a co ? - Spytaliśmy
-Trzeba odwieść ją do domu . Dostała silne leki przeciw bólowe i zaczęły już działać .
-Dobrze odwieziemy ją . - Powiedział Kendall
   Wziąłem dziewczynę na ręce i kazałem przyjacielowi wysłać esemesa do Carlosa aby spytał się tej drugiej o adres i przysłał . Już po 5 minutach jechaliśmy w stronę jej domu . Na miejscu Kate wyciągnęła klucze i weszliśmy do środka . Od razu zaniosłem ją do jej sypialni. Położyłem i przykryłem dziewczynę kołdrą na jej łóżku . Zszedłem na dół .
-Trzeba ją zamknąć .
-A masz dodatkowy klucz ?
-Tu leży - Wskazał na drugą parę kluczy Ken .
-Dobra chodź .
  Wyszliśmy z jej domu i zamknąłem mieszkanie na klucz . Schowałem go to kieszeni i Kendall zawiózł mnie do mojego domu . Przez cały czas myślałem o niej .

_____________________________________________________________

Czytam=komentuję 

No i jest kolejny rozdział . Mi się podoba a wam ? Piszcie komentarze . Sorka, że dodałam dopiero dzisiaj, ale wczoraj nie miałam czasu więc wiecie , życie to tylko życie .  Następny rozdział pojawi się jutro lub dopiero za tydzień .
     
            By Logusiowa12

niedziela, 10 lutego 2013

Rozdział 3

Kendall

  Obudziły mnie jakieś hałasy . Podniosłem głowę . Na zegarku była 8,54 . Zerwałem się na nogi gdy usłyszałem kolejny hałas . Jakby ktoś coś tłukł . Co tu się kurde dzieję ? Wziąłem gitarę . Zeszedłem powoli na dół . Prawdę mówiąc bałem się kogo tam mogę zobaczyć . Szepty stawały się coraz głośniejsze .
- Cholera !- Już byłem na ostatnim schodku gdy usłyszałem to słowo  .
-Logan zamknij się ! - James się wkurzył ?
-Skąd się tu tak wogule wzieliście i czemu demolujecie mi dom ? - Spytałem zły na nich wchodząc do kuchni i odkładając gitarę .
-Wpadliśmy po ciebie bo nam się nudziło i chcieliśmy cię zabrać na miasto, ale nie odbierałeś telefonu więc przyjechaliśmy do ciebie a ty tu jeszcze sobie spałeś i chcieliśmy zrobić ci śniadanie, ale nasz Idiota Logan zbił szklankę . -Plącząc się pospiesznie wytłumaczył Carlos po czym napił się wody .
- Logan i co z  Carly ? - Spytałem . Nie wiem czy się z nią spotkał czy nie .
- Po ciężkiej rozmowie... Nie jesteśmy już razem . - Powiedział smutno mój przyjaciel .
-Nie martw się . Jest dużo normalniejszych dziewczyn na tym świecie niż Carly. - James pocieszał naszego przyjaciela  .
-Wezmę się w garść . Zobaczycie . - Uśmiech zawitał na jego twarzy .
-Idziemy na miasto ? - Spytał Carlos .
-Ale ja jeszcze nic nie jadłem i nawet nie jestem ubrany .
-To idź na górę a my ci zrobimy śniadanie .
- Tylko wara mi zniszczyć czy podpalić kuchnie .
-Sie wie . -odpowiedzieli chórem
  Szybko ruszyłem na górę i ubrałem się w niebieski t-shirt, czarne rurki i czarne conversy . Byłem ciekaw, ale także bałem się co chłopaki przygotują mi na śniadanie .  Zszedłem na dół i udałem się od razu do kuchni . Tam miałem na talerzu dwa tosty, pomidora i herbatę .
-Nawet, nawet, ale na kucharzy to wy się nie nadajecie.
- Dlatego dobrze, ze jesteśmy ładni - Stwierdził James
-I potrafimy śpiewać i tańczyć .- Dorzucił Carlos
- I , że potrafimy się bawić . - Dokończył Logan
-Chłopak odzyskuję wiarę . - Zaśmialiśmy się wszyscy czterech . -Idziemy ?
- A ty już zjadłeś ? - Nie dowierzali
-Jak gadaliście to tak . Gdzie idziemy ?
-Kręgielnia ?
  Przytaknęliśmy wszyscy. Jechaliśmy dwoma samochodami, Logana i moim . Do kręgielni dotarliśmy po 10 minutach . Na miejscu przebraliśmy obuwie i zajęliśmy dwa tory  o numerach 11 i 12 . Graliśmy drużynowo . Ja z Loganem przeciwko Jamesowi i Carlosowi .

Wcześniej

Kate

  Tak jak się umówiłyśmy, Marika przyjechała po mnie o 10 . Zdecydowałyśmy, najpierw pojedziemy do kręgielni a później do centrum, gdyż rano są zawsze tłumy . Na kręgielni zajęliśmy tor 10 . Marika poszła po picie a ja przypominałam sobie jak się gra .
-I co zaczynamy ? - Spytała mnie moja przyjaciółka .
-Dla zabawy czy na punkty ?
- Dla zabawy .
-To zaczynasz . -Pozwoliłam jej zacząć .
  w Miedzy czasie gdy ta zbijała kręgle zauważyłam że jacyś mężczyźni przypatrują się nam z ciekawością .
-Teraz ty . Zbiłam 7 kręgli . Nie pobijesz mnie . - Powiedziała z satysfakcją .
-Na pewno ?
- Na pewno .
   Wzięłam kulę i mierzyłam jak tu dobrze zbić . Już wzięłam zamach . Na moje nieszczęście upadłam na kolana . Usłyszałam głośny śmiech Mariki . Nie ukrywam sama zaczęłam śmiać się ze swojej niezdarności . Ale nie tylko we dwie się śmiałyśmy . Panowie co grali obok także. Wstałam , spojrzałam na moje rurki czy nie mam dziur, po czym podeszłam do śmiejącej się jeszcze ze mnie przyjaciółki i śmiałyśmy się jeszcze przez chwilę .
-Tylko sobie wstydu narobiłaś - Powiedziała powstrzymując śmiech .
-Wiem . Ale patrz . -Wskazałam na miejsce gdzie powinny stać kręgle . - Za pierwszym razem wszystkie .
-Tak masz szczęście .
-Tak, ale zauważyłaś tych kolesi którzy są przy torach 11 i 12 ? - Spytałam szeptem
-No cały czas się na nas patrzą . A jeden z nich jest taki piękny . - Marika już myślała o chłopaku .
-Który ?
-Ten w granatowej czapce z daszkiem .
-Nawet ładny .
-Oj wiem . mam świetny gust . I pamiętaj  . On jest mój . - Pogroziła mi palcem .
-Będzie twój jak do niego zagadasz .
   Popatrzyła się na niego . Zauważyłam że nadal się śmieją . Z mojej głupoty .
-Dobra to ty pomyśl jak go poderwać a ja pójdę po kolejne napoje .
-Okej , i przynajmniej pouczę się jak cię ograć  - Uśmiechnęła się do mnie .
  Poszłam więc do baru . Poprosiłam sprzedawce o dwie coca-cole . Gdy barman nalewał cole do szklanek ja w tym czasie dostałam esemesa . Jak tego można było sie spodziewać był od operatora . .Odwróciłam się  żeby wziąść napoje i niechcący wylałam napój pewnego pana na jego t-shirt . Usłyszałam że pod nosem zaklął . Przestraszyłam się gdy na mnie spojrzał i...

___________________________________________________________________
Czytam =komentuję

No to mamy kolejny rozdział . Postanowiłam że w wekeendy będę dodawała po kilka rozdziałów . Chce trochę potrzymać was w niepewności . Nie wiem także czy ktoś to czyta i chciałabym zobacyć wasze komentarze .

                           By Logusiowa12

sobota, 9 lutego 2013

Rozdział 2

Komentować mogą nawet anonimowi !
________________________________________________________________________

Kate

Obudziłam się wcześnie rano . Spojrzałam na zegarek i była 6,21 .  Nie mogła już zasnąć więc wstałam i ubrałam się . Ogarnęłam włosy i zeszłam   na dół aby zrobić sobie coś do jedzenia . Zaparzyłam sobie herbatę i zrobiłam sobie tosty . Z jedzeniem usiadłam sobie przed telewizorem i przełączyłam na 4Fun TV . Leciała piosenka zespołu Little Mix . Nawet mogła być , ale barzej skupiałam się na jedzeniu . Już byłam w połowie śniadania gdy na ekranie pojawiła się piosenka Big Time Rush -Windows Down . Spodobała mi się . Miała fajny rytm i słowa .
   Po skończonym śniadaniu i umyciu naczyń postanowiłam przejść się i zobaczyć okolicę . Gdy wyszłam i zamknęłam drzwi dostrzegłam kota na mojej werandzie . Prawdę mówiąc wystraszyłam się go .
-Skąd się wziąłeś kotku ? -Powiedziałam do niego po czym wzięłam go na ręce i zaczęłam głaskać .
-Ooo . Widzę że Sally znalazła już nową znajomość . . - Powiedziała kobieta gdzieś tak po trzydziestce .
-To pani kot  ? - Spytałam .
- Tak . Mogłabyś mi go podać ?
- Ależ oczywiście . - Podeszłam do płotu i podałam zwierze sąsiadce .
- Jak masz na imię panienko ?
-Kate . - Odparłam
-Dobrze nie zawracam ci głowy . Pewnie gdzieś szłaś .
- Chciałam się przejść . W Los Angeles jestem pierwszy raz .
- A więc do zobaczenia .
- Do zobaczenia . - Odparłam . Jakaś dziwna ta kobieta. Pomyślałam i poszłam się przejść .

Marika

   Szłam parkową uliczką . Tak bez sensu . Nie miałam po prostu co robić . Rzuciłam nie dawno chłopaka, który mnie zdradzał. Nie wiem nawet po co ze mną był . Nadal do mnie pisał i wydzwaniał, że mnie kocha i  abym do niego wróciła .Brzydzę się nim . Mówiłam sobie cały czas gdy mój telefon za wibrował .   Spojrzałam kolejny raz na telefon. Dostałam esemesa znowu od mojego eks . Już chciałam rzucić telefonem gdzie się da, gdy nagle zobaczyłam ją. Mam zwidy czy co ? . Ale nie . To naprawdę ona. Szła tak samo uliczka jak ja. Moja stara przyjaciółka z zerówki. Z którą przyjaźniłam się od tamtego czasu przez cały czas . To sobie się tylko żaliłyśmy i robiłyśmy głupie rzeczy .  Podeszłam do niej energicznym krokiem. Stanęłam na przeciwko niej  .
-Ka..-Nagle zasłoniła mi twarz gdy chciałam powiedzieć jej imię .
-Cichoo. Chodź ze mną - Szybko powiedziała i pociągnęła mnie za rękę .
-Ale gdzie ? - Przestraszyłam się jej .
- Opowiem ci wszystko ale chodź ze mną do mojego mieszkania ,
- Dobra, ale zwolnij kroku, bo się wywalę .
   Puściła moją rękę i podążyłam za nią. Nie wiem, ale wydaję mi się, że moja przyjaciółka się zmieniła. Czy jak teraz się spotkałyśmy to znowu nam tak będzie odwalać jak sprzed kilku laty ? Nie wiem , Może . Po kilku nastu minutach przekraczałyśmy furtkę, która prowadziła do jej domu .
- Tu mieszkasz ? - Spytałam ją gdy ta szukała kluczy w kieszeniach .
- Tak . wprowadziłam się wczoraj .
  Otworzyła drzwi i weszłyśmy do mieszkania .
-Chcesz coś do picia ? - Spytała . Zawsze była gościnna w porównaniu do mnie .
- Nie . Na razie nie chce nic . Powiedz mi raczej o co chodzi z twoim zachowaniem .
  Wahała się . Widziałam to . Znałam ją zbyt dobrze .
 -Co się stało ? Czemu tamtego dnia nie było cie w szkole i znikłaś  ? - Dopytywałam cały czas . - Jak coś ci leży na sercu to powiedz mi .
  Po chwili wahania przełamała się .Powiedziała mi co się tamtego dnia wydarzyło i co ją skłoniło do zniknięcia . Ja też powiedziałam jej, co się wydarzyło . Co przeżywali wszyscy ludzie, którzy ją znali . Oby dwie się popłakałyśmy. Nie widziałyśmy się  prawie 2 lata  . Gdy się uspokoiłyśmy już w miarę i zaczęłyśmy przypominać sobie nawzajem nasze wszystkie głupoty przy czym śmiałyśmy się jak głupie . Dużo ich było i nawet nie zwróciłyśmy uwagi na późną już porę .
- Ja już będę iść - Odparłam szybko .
- Spoko  . A może jutro wypad do centrum lub kręgielni ?
-Tu i tu ? - Zaśmiałyśmy się równocześnie .
- Okej . to do jutra .
- Wpadnę po ciebie o 10 okej ?
- Dobra . Ja i tak nie mam samochodu i ty znasz bardziej L,A . Cześć .
- Papa.

________________________________________________________________________

Czytam=Komentuję

Gdyby ktoś chciał wiedzieć jak wyglądają moje bohaterki to proszę ;
Kate - link 
Marika - link

Nawet nie wiedziałam że tak szybko dodam rozdział . Sorka że nie ma nic z punktu widzenia chłopaków, ale wtedy rozdział wydałby mi się za długi .  Mam nadzieję, że się podoba . Następna notka pojawi się jutro , w pon lub za tydzień zależy jak sie wyrobie i czy ludzie będą to wgl czytać

                            By Logusiowa12

piątek, 8 lutego 2013

Rozdział 1


Kate 

-Piękny jest ten dom . - odparłam oglądając kuchnię i salon . - Naprawdę mogę tu tak szybko się wprowadzić ? - Nie dowierzałam że taki dom może być aż tak tani .
-Tak . Dom mi już jest nie potrzebny, mieszkam teraz u córki i stoi tu taki pusty . - powiedział staruszek .
-Nie zabiera pan tych wszystkich błyskotek ? Pewnie są bardzo drogocenne .
-Należały do mojej zmarłej żony.. Mi one są wogule nie potrzebne , a w kartonach ich nie będę przecież trzymać - Miał rację , po co coś mieć żeby to tylko w kartonie przeleżało .
- Dziękuję . - Ucieszyłam się gdyż nie musiałam wtedy ozdabiać i wydawać dużo kasy .- Pieniądze postaram się przesłać w ciągu tygodnia .
- Dobrze. Ja już będę iść . Widzę , że jesteś zmęczona i chciałabyś odpocząć .
- Racja . Niedawno przyjechałam do Los Angeles .
- Czyli nie znasz go wogulę ?
- Nie . - powiedziałam uśmiechając się .
- Mam nadzieję , że sobie poradzisz i zajmiesz się tym domem . Dobranoc .
- Napewno , Dobranoc .
    Zamknęłam drzwi za mężczyzną i udałam się na górę zobaczyć sypialnie . Piękne i duże . W całym domu dwie łazienki , czego od razu z jednej skorzystałam . Wzięłam prysznic po czym ułożyłam się wygodnie w łóżku. Jeszcze przez chwilę zadawałam sobie pytanie  Czy ja sobie tutaj poradzę ?  Nie zdążywszy odpowiedzieć sobie na to pytanie zasnęłam.

 Logan 

  Siedziałem w garderobie myśląc nad sensem mojego życia kiedy to nieoczekiwanie wpadł Kendall .
- Za 10 min koncert . - odparł uśmiechając się . - Co ci  ?
-Carly . -Odparłem . cały czas od kąd z nią byłem caly czas były kłótnie między nami .
- Co znowu się stało ?  - nie dowierzał mój przyjaciel .
- Nie moja wina , że cały czas musi zaczynać kłótnię o najdrobniejszy szczegół .
- To zerwij z nią .
 - Co ? - Nie dowierzałem , że powiedział to tak prosto z mostu
- Nie układa się wam . ty chodzisz przez to nadąsany . Są jeszcze inne dziewczyny na tym świecie .
-Może .
- Nie może tylko napewno . Za dwie minuty koncert chodź . Jutro do niej zadzwonisz i z nią  zerwiesz .
- Przez telefon ? Mam wyjść na idiotę ?
- Taaa . Najlepiej będzie jak się z nią umówisz .
- Lepiej - Rumieniec wskoczył na moją twarz .
- Idziecie ? - Carlos wparował niczym wicher .
- Tak . - Odparliśmy we dwóch jednocześnie .  
-Stawiasz picie - jak najszybciej odparłem aby Ken mnie nie wyprzedził .
-Dobra pogadamy później .
   We trojkę dołączyliśmy do Jamesa , który niecierpliwie na nas czekał . Koncert trwał w najlepsze . Po zaśpiewaniu wszystkich piosenek udaliśmy sie do garderoby i pojechaliśmy do swoich domów .

_________________________________________________________________________________

Czytam = Komentuje

Pierwszy rozdział . Początki u mnie są zawsze najgorsze i także przepraszam za krótką notkę , postaram się poprawić . Myślę jednak że blog się podoba .
Zapraszam na kolejny rozdział który niedługo się pojawi . :d
Zapraszam także na blog mojej koleżanki Oliwii
http://btr-is-my-love.blogspot.com/2012_06_01_archive.html


                                                    Logusiowa12 :*


 

poniedziałek, 4 lutego 2013

Przedstawienie


Siemka wszystkim :-)

To jest mój pierwszy blog o Big Time Rush , będzie opowiadał o ich przygodach nie tylko związanych z karierą, ale także życiem osobistym , 

Pierwszy rozdział pojawi się w weekend i postaram się dodawać je systematycznie lub nawet częściej ,

Liczę na wasze komentarze ,  gdyż one zmotywują mnie to dalszego pisania, pracy  i wtedy z chęcią będę dodawała nowe rozdziały .

Już z góry przepraszam za ortografie, interpunkcję, język i grafikę ,

Jakbyście mieli jakieś pytania czy coś innego można śmiało pisać na mój email logusiowa12@o2.pl .


Zapraszam już niedługo na pierwszy rozdział  .


Logusiowa12